z ludżmi to bardzo ciężka sprawa,sama tego doświadczyłam na własnej
skórze.Nie raz już mi się wydawało że jest dobrze że się dogadałam ale
nie minęło kilka dni,jak znowu była afera.Tym bardziej że zawsze bardzo
się staram,zawsze staram się być uprzejma,grzecznie się witam,czasem
coś zagadam,dbam aby w miejscu karmienia było czysto i schludnie.I co
z tego jak zawsze znajdzie się ktoś,kto właśnie dziś wstał lewą nogą.Ja
najbardziej lubię te miejsca po krzaczkach,w terenie zielonym bo tam ni-
kogo to nie obchodzi i nikt się nie czepia bez powodu.Na to nie ma lekar-
stwa niestety.Mnie już zmęczyły te sytuacje.Jeśli mam taką możliwość to
przenoszę się kilka metrów dalej.Ostatnio na jednym z podwórek gdzie
karmię dowiedziałam się od starszej pani,że mam płacić za to że przycho-
dzę tu karmić koty,bo to jest prywatna posesja.Zamurowało mnie totalnie.
Zabrałam miski bez dyskusji i poszłam kilka metrów dalej.Może nowe mie-
jsce jest trochę gorsze,ale narazie mam spokój i nikt się nie czepia a ko-
ciaki już się przyzwyczaiły.Trzymaj się Kya,jesienią pomyślimy o jakiś cie-
płych budkach dla kociaków i o jakimś bezpiecznym miejscu ,żeby je pos-
tawić.Pozdrawiam.
