Miałam cztery, teraz mam trzy koty z wyszytą cewką (ten jeden nie umarł, tylko pojechał do nowego domu

).
Pierwszy był Tyfus, wyszywany chyba 8 lat temu, wtedy miał 3 lata.
Od czasu do czasu miewa zapalenie pęcherza, ale rzadko.
Placek. Teraz ma 10 lat, wyszyty także w wieku 3 lat.
W pierwszym roku po wyszyciu trochę się przytykał. Teraz jest ok.
Bohun, był wyszywany chyba w wieku 5 lat. Po wyszyciu najczęściej miał problemy z siusianiem. Szczególnie często miewał stany zapalne jesienią i zimą.
Najgorzej było trzy lata temu, kiedy przez ponad 2 tyg. musiałam chodzić z nim na kroplówki, bo po przytkaniu doszło do zatrucia nerek (kreatynina skoczyła do 6,8, mocznik do ponad 300 przy normach odpowiedni do 1,8 dla kreatyniny i 70 dla mocznika).
Tych trzech chłopaków wyszywał wet w osiedlowej lecznicy. Operację znieśli znakomicie i cała trójka bardzo szybko doszła do siebie. Bez żadnych komplikacji.
Sowa. Został wyszyty w 2005 r. w wieku 6 lat.
Przez znanego chirurga z dużej całodobowej lecznicy. Bardzo źle zniósł operację, długo dochodził do siebie i bardzo długo mocz sączył się z niego.
Teraz jest w najsłabszej kondycji. Najczęściej miewa kłopoty. Dostaje wspomagacze.