Był kotem nieufnym, ale "rokującym". Dlatego po kastracji został w domu tymczasowym. Dość długo był na dt u kathrin. Później, w ramach wymiany trafił do mnie (ja wzięłam koty szczepione, by zrobić miejsce u niej na nowe).
Burunio okazał się kotem wyjątkowo negatywnie nastawionym do psów. Bo niewtajemniczonym wyjaśniam, że mam psa swego a często i tymczasowe. Buras nie tylko psa się bał, ale i atakował, szedł na psa. Pierwsze dni były bardzo "ciekawe". Powoli Burunio przywykł, przestał atakować, zobojętniał. Obecnie kolejne psy w domu wita z obojętną wyższością. ale oczywiście psy trzymają się z kotem na dystans. Mają ustalone granice i dzięki temu jest bezproblemowo.
I tu zaczyna się problem. Ja śmierdzę psami. Nawet jak się umyję, to dla niego śmierdzę psami. I wyznaczył mi granice jak dla psa


Obecnie Burunio kwalifikuje się do wypuszczenia. I akurat mam gdzie go dać. Ale mi go szkoda... Zakładam ten wątek na sugestię jopop, żeby jeszcze tak spróbować. Burunio to kot "rokujący". On chce kontaktu z człowiekiem, ale musi mieć dom bez psów! U mnie zostać nie może. To bez sensu. Jedynie dziczeje coraz bardziej. Więc szans na dom nie ma.
Burunio jest zdrowy, zaszczepiony, kuwetkowy. Uwielbia spać i jeść kocie chrupki. Lubi też bawić się z innymi kotami. Jest przyjazny do kotów.
BARDZO PROSZE O TYMCZAS DLA NIEGO! INACZEJ CHYBA TRZEBA BĘDZIE GO WYPUŚCIĆ. A SZKODA TAKIEGO KOTA!!!
obecnie mam u siebie trzy psy, a w niedzielę dojdzie czwarty. Mam pokój, kuchnię, łazienkę i korytarz. No i Burunia z Anulą (kicia jest dzikadzika i będzie wypuszczona jednak). To nie są warunki dla Burunia. W takim DT ten kot nie ma szans
