Maluchy są 4, oswojone.
Z lekkim KK i MEGAGRZYBEM.
Dam do nich dużą klatkę, kuwetę, miski i komplet leków. I suche żarcie.
Trzeba je:
- porządnie izolować od rezydentów (oddzielne pomieszczenie + klatka)
- obsługiwać w rękawicach lub po każdym kontakcie starannie myć ręce
- zmieniać do obsługi ich ciuchy (np. mieć zapasowy strój w łazience)
- dawać tabletki do pyska
- wkraplać krople do oczu (kilka razy dziennie)
- możliwie często myc, smarować różnymi specyfikami, przecierać (też najlepiej kilka razy dziennie, przynajmniej na początku)
- utuczyć i powiększyć (dam suche, ale niestety trzeba dorzucić też jakieś mokre, np. gotowanego kurczaka z ryżem... na to już mnie nie stać...)
Obecnie przebywają w małej klatce w lecznicy, po prostu nie ma możliwości poświęcenia im tyle czasu ile potrzebują. Do tego nie można ich leczyć antybiotykami jeśli się nie będzie intensywnie walczyc z grzybem jednocześnie - bo je grzyb zje...
Nie ukrywajmy - jesli tam zostaną - pewnie nie wszystkie przeżyją. Zabije je w końcu albo katar (choć na razie jest niewielki) albo grzyb.
Ratunku.