Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ktos kiedyś powiedział,ze nie trzeba płakac po kocie, który odszedł, bo on wróci do nas, tylko w innej skórze
Ewa-s pisze:DSerdeczne dzięki za wiersz. Jest bardzo wzruszający i mądry i jakże pięknie mówi o jednej z życiowych prawd. Odnosi się to też do biednego Frańcia, bo to on też nas sobie wybrał i sam przeprowadził sie do nas z mieszkania tuz obok. Dlatego tak mi go zal, bo chyba żle wybrał. moze w jego rodzinnym domu nic złego by go nie spotkało? Mam nadzieję, że Mała pozwoli mi ukoić zal po Frańku, bo przecież ona jest teraż ważna.Anka1 mówiła, ze autor wiersza występuje(występował?) w zespole Mazowsze. To tak na marginesie.
aamms pisze:
Autor nazywa się Franciszek Klimek i był związany z zespołem Śląsk..
Możesz go również znaleźć tu na forum.. ma nick Franek Klimek i czasem zamieszcza tu swoje wiersze..
Link wrzucę, jak wyszukiwarka bedzie dostępna..
Ewa-s pisze:Ja straciłam mojego kochanego Frańka. Odszedł bardzo cierpiąc. Powiedziałam sobie, ze już nie będę więcej przeżywać z nowym kotem nowych cierpień i nie wezmę już żadnego. Niech ten, który pozostał, czyli Felix, żyje spokojnie i bezpiecznie.
A tu masz babo placek. W tydzień po smierci Frańka pojawił się w naszym ogrodzie bardzo ładny, czarnobiały kotek. Łasił się do nas i okropnie miauczał. Spał na strercie liści, na noc nigdzie nie odchodził, więc się postanowiłam przyjrzeć mu się blizej. Okazało się, że jest to sliczna kociczka, na dodatek "przy nadzieI" i w dodatku okropnie głodna. Saszetkę z jedzonkiem pochłonęła w oka mgnieniu. Zaczęlam się zastanawiać, co z nią począć i jak jej pomóc? Wymyśliłam, ze dam jej w posiadanie domek na narzędzia ogrodnicze, który stoi w końcu ogrodu. Zrobiłam jej posłanie, miękkie i ciepłe, przeniosłam tam miseczki z piciem i jedzeniem, i kotka to zakceptowała. Przemieszkała tam jeden chłodny dzień, całą następną noc i kolejny dzień, aż do wieczora. Kiedy drugiego dnia od przeprowadzki poszłam wieczorem dać jej jeść, kocica zjadła, ale nie została na noc w nowym domku, lecz szła za mną jak piesek, az do domu, cały czas miaucząc. Zostawiłam ja pod domem w nadziei,że pomiauczy , pomiauczy i pójdzie na swoje legowisko. Zacząl padać deszcz, a kocica siedziała pod oknem(skąd wiedziała, które jest moje?) i darła się okropnie.
Cóz było robić? Wysłałam męża po kocicę. Po przyprowadzeniu jej do mojego mieszkania, jeszcze trochę pomiauczała, rozejrzała się po całym mieszkaniu, zwiedzając wszystkie pomieszczenia, po czym uspokoiła sie i wskoczyła na kanapę głośno mrucząc.
I tak mam nowego kotka. Cały czas się do nas tuliła. Na noc poszła spać do kanapy, do jej srodka. Nazwałam ją Mała, bo jest małą i młodą kotką.
Teraz muszę ją odpchlić, nie wiem czy mogę ciężarną kotkę odrobaczać, ale pójdę jutro do lecznicy to się dowiem co z nią po trzeba zrobic, zebyśmy( ona i my ) byli zdroi i bezpieczni.
Problem tylko mam z Felixem. Póki co, to oboje się nie akceptują, mimo
przyjaznego gestu ze strony Małej(podeszła do Felixa i go polizała po pyszczku a Felx na nia zawarczał).
Mój mąż rozmawiał dziś przez telefon z forumową Anką1 i opowiedział jej cała jazdę z kocicą. Na to Anka1 powiedziała mu, ze ktos kiedyś powiedział,ze nie trzeba płakac po kocie, który odszedł, bo on wróci do nas, tylko w innej skórze. Prawda, że ładnie?
Czy Mała to jest mój Franiek w skórze Małej?
W każdym razie najważniejsze, ze Mała ma dom i człowieków co się nią zaopiekują.
A swoją drogą, jeśli sie zagubiła, to miała szczęscie, że ją złowiłam.Natomiast jesli została wyrzucona z powodu swojego stanu, to jest to hańba.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 65 gości