No niestety wieczorek zapoznawczy nie udał się

Koteczka kolegi była chyba strasznie zestresowana całą sytuacją i przez 3 godziny nie dała do siebie podejść, nawet na własnego człowieka syczała.
Po wyjęciu Didi z kontenerka oba moje kocury wpakowały się do niego, obwąchały i Sonia ostentacyjnie udawała, że nic ją przybysz nie obchodzi. Imbirek chciał się zakolegować, podchodził, mraukał ale odstraszany był syczeniem Didi. Jak podszedł potem do Soni to dostał że tak powiem po pysku...
W ogóle Sonia po dwóch godzinach stwierdziła że wizyta niepokojąco się przedłuża i zaczęła gadać po swojemu, warczeć na nas i Imbirka, generalnie atmosfera zrobiła się cieżkawa.
No i stwierdziliśmy że nie ma sensu ich stresować. Bo jak Didi oswoiłaby się z naszym domkiem i kocurkami to musiałaby wracać do siebie.
Szkoda, myślałam że zobaczę jak to jest mieć trzy koteczki....
