Czytałam ostatnio, jak koteczka Karolucha wrzuciła do pełnej wody wanny komplet 200 patyczków do czyszczenia uszu, ciągle czytam o wyśpiewującym po nocach arie Paciorku, o terrorystce u tangerine1, o Ptachu, który ciągle kogoś wychowuje, o Hugonku uprawiającym nad ranem ślizgi podłóżkowe doprowadzając Marcelibu do szału, o pachnących parapetach Benni.
O Mru to nawet nie wspominam

Więc moje Szczypiorki wydają się być aniołkami prawdziwymi. Bo nawet jeśli czasem spadnie kwiatek, zjedzony zostanie mikrofon do kompa, zaklinuje się między szczeblami drabiny Koralik, Zosia zeskoczy mi na głowę z szafy w środku nocy, zrzucone zostaną garnki, myszy wykąpane zostaną w miskach z wodą, albo wysypany na podłogę zostanie żwirek i do niego wlana woda z miski, bo nawet jeśli Zosia pohuśta się na firance, a Femcia upoluje niewidoczne pyłki na zasłonie, bo nawet jeśli Koralik wdrapie się na najwyższą półkę w szafie i wywali z niej moje swetry... czymże to jest? toż to drobiazgi same. Nieistotne incydenty.
Pozostaje mi zatem tylko kochać kotecki i cieszyć się każdym dniem spędzonym z nimi.
Zatem po raz szesnasty zapraszam do wątku Bandy Kulawego, abyście razem ze mną podziwiały niespotykaną wprost grzeczność moich Szczypiorków

Oto link do poprzedniej części:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=72 ... sc&start=0
i jak zwykle serdecznie dziękuję, że jesteście. Że jesteście ze Szczypiorami, ze mną, że jesteśmy tu razem.