dorcia44 pisze:czarno to widze
ja też
To teraz trochę szczegółów i historii.
Żyleta, Raptus i Recydywa to koty z tego wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=68058&start=0 Nikt chętny na dt nie był, więc czwórka kotów trafiła do mnie. (Czwórka, bo była jeszcze Elektra. Od kilku dni ma dom stały.)
Jaka jest ich historia? Żyły sobie na działkach w Legionowie. Dokarmiał je jeden pan. No i z jednej strony on zaczął szukać czegoś dla nich - bo jak miały tam zimę same przeżyć? z drugiej innym przeszkadzały i zostały zgłoszone do odłowienia do schroniska w Chrcynnie. Karmiciel miał jeden pomysł. Złapać i wypuścić w Warszawie, bo "tam koty są karmione i leczone i są tacy, co o nie dbają"

Gdyby zaś trafiły do Chrcynna, możnaby tylko zgadywać, w jaki sposób zginą - z głodu, rozszarpane przez psy czy tylko zostaną wypuszczone do lasu...
No i trafiły do mnie. Najpierw złapał się Raptus z mamą Żyletą, później Elektra z Recydywą.
Pisząc w skrócie - bujaliśmy się z przewlekłą biegunką z powodu silnego zarobaczenia (nie obeszło się bez RC Intenstinal) oraz ze świerzbowcem w uszach. Długie leczenie (kłucie, tabletki, czyszczenie uszu) spowodowałao, że nieufne koty zamiast się szybciutko oswoić, wbiły sobie do łebków, że ja jestem zła, ludzi są źli a branie na ręce oznacza męczenie.
Jednak mimo to lubią głaskanie, łatwo włączyć im motorki (byleby nie brać ich na ręce). Są wesołe, rozrabiają, bawią się ze sobą i mordują zabawowe myszki. Lubią spać na łóżku (poza Żyletą), przylatują, gdy daję im jeść. Nie mam problemu, by je złapać, dorwać i wymiziać

Jednak same nie podejdą na głaskanie, w pierwszym odruchu uciekają...
Najmilsza była Elektra. I to właśnie ona kilka dni temu poszła do adopcji. Ciężka była pierwsza doba, ciągle to są początki, ale początki już teraz dobrze rokujące
a mi to dało nadzieję, że i reszta moich kochanych dzików domy znajdzie
bo przecież cudne są, popatrzcie sami:
to moja najsłodsza
Elektra, pierwsza szczęściara, drobineczka kochana:
Raptusek, przebojowy kocurek, przy każdym posiłku mam go na stole (od niedawna i uważam to za sukces

). To ten jedyny moment kiedy sam do mnie przychodzi, daje się głaskać, mruczy, i jje mi z ręki maleńkie przysmaki. Gdy nie mam jedzenie musze go napadać podczas snu i wtedy tez mruczy

Uwielbiał się z Elektrą, cudne z nich było rodzeństwo. Ale musiałam dać szansę Elektrze. Dalej to najbardziej zabawowy kot z legionowskiej rodziny.
Recydywa, strasznie nieufna, boi się mnie. Mruczy podczas głaskania głównie, gdy jest przytulona do matki. Dorwana sama potrafi zaczą biednie miauczeć

taka przerażona mordowana kicia. Choć w ostatnim tygodniu wreszcie widać pozytywne zmiany. Cierpliwy, wyrozumiały domku, gdzie jesteś?
No i mamuska,
Żyleta. Bardzo lubi być głaskana, ale w swoim bezpiecznym kącie lub dorwana na pism posłaniu. Absolutnie nie chce być brana na ręce. Z jednej strony "dzika", z drugiej o wiele bardziej kontaktowa i przyjazna niż Recydywa.
