Dla czego ciągle mnie to spotyka? Dzis znowu znalazłam małego kociaka, to rodzeństwo tego , który umarł mi na rękach, gdy znalazłam go leżącego przy drodze. Okoliczności w jakich go znalazłam, sa dla mnie zagadka.
Rano jak zwykle, poszłam otworzyc drzwi i wypuściłam psy na dwór, zostawiając otwarty ganek, żeby mogły sobie wejść kiedy chcą.
Przed wyjściem z domu ,zamykam je w ganku, ponieważ musze otworzyć brame, żeby wyjechać z podwórka.
Gdy weszłam do ganku zobaczyłam moją Tasze (wilczur) leżącą na swoim posłaniu, a w półke z butami wciśnietego małego kotka
, drugi pies Marian (kundelek) był na dworze i bał sie wejść do ganku. Wygoniłam Tasze , zamknęłam drzwi i próbowałam wyciągnąć malucha, który prychał , warczał i nie dał sie ruszyc. Więc przykryłam go kocykiem ,owinęłam i zamknęłam w klatce. Od razu zauważyłam, że ma coś z lewą łapką, niestety spieszyłam się, musiałam odwieźć dzieci do szkoły. Po przyjeździe poszłam zobaczyc jak się czuje. Leżał , a jak włozyłam rekę troche syczał a potem zaczął głosno mruczeć. Zapakowałam go do samochodu i pojechałam do weta....i tu zaczyna sie tragedia, nie moge nawet pisac,
wet powiedział mi , że mały ma złamana łapke w takim miejscu (chyba przedramie albo ramie,) ze nie da sie żeby zrosło sie samo, musiałby być operowany, prawdopodobnie ma porażony nerw, bo łapka jest zupełnie bezwładna, jakby szmaciana. Powiedział, że nie wie czy operacja cos pomoże, może jedynie amputacja. Zasugerował mi uspienie.
Oczywiscie już u niego poryczałam się , no bo CO JA MAM TERAZ ZROBIĆ? MAM 10 KOTÓW I DWA PSY, nie moge sobie pozwolić teraz na taki wydatek jak operacja, nie moge równiez go uśpić, nie potrafie, tak mi go szkoda. W swoim krótkim życiu, widział tylko stodołe i obore, . To kociak od mojej sąsiadki, został jej jeszcze jeden z tego miotu, nie zdziwie się jak również trafi do mnie. Ona ma te koty tylko po to ,żeby nie mieć myszy w stodole.
Nie wiem co mam robić, dostał zastrzyk przeciwbólowy i przeciwzapalny, a ja mam sie zastanowić, powinnam jeszcze pojechac do drugiego weta, który jest chirurgiem ortopeda, operował Mariana ,po potraceniu go przez samochód, miał bardzo skomplikowane złamanie, inny wet sugerował mi od razu uśpienie.
Co robic ?, to jest akurat nie najlepszy dla mnie okres, ale kto weźmie takiego kociaka? a jak bedzie miał amputacje, kto weźmie trzyłapka? Może ktos weźmie, a jesli nie? To będzie musiał zostać u mnie jako 11 kot !!! Przecież nie oddam go sąsiadce !!
Nie mam go gdzie trzymać, moje 10 kotów okupuje cały dom, mam jeszcze pokoik na strychu ,ale tam jest zimno, a on potrzebuje ciepła.
Prosze pomóżcie mi, moze ktoś mógłby sie nim zająć, a ja wtedy mogłabym pomóc, temu komus.
Nie wiem , poprostu nie wiem co mam robic, jestem załamana.
( Wet powiedział, że moje psy na pewno nic mu nie zrobiły, że moze został kopnięty przez konia albo jakies inne zwierze, albo uderzony kamieniem)
....Tak wyglada , ma całe poklejone futerko i jest wylekniony.