Ja aż się boję cieszyć dellfin612 na myśl o Twojej wiadomości. To by było zbyt piękne...
Właśnie jestem u mamy i przed chwilą wyszłam z kociego pokoju. Marzanka bardzo pilnie potrzebuje swojego człowieka. Pozostałe kotki w miarę są już spokojne i dla nich koci pokój to "wypoczynek i wczasy" po całej korabiewickiej tragedii.
Marzanka jest inna. Jest naprawdę smutna. Siedzi samiutka, najbliżej drzwi do pokoju. Gdy widzi człowieka ociera się o niego jak tylko się da. Nawet jeśli człowiek jest czymś innym zajęty kicia wręcz płacze tym ocieraniem się, żeby ją zauważyć, żeby przytulić, żeby pogłaskać. Wystarczy na chwilę przycupnąć a Marzanka wchodzi po chwili na kolana. Nawet jedna noga jej wystarczy żeby się ułożyć i mruczeć, i mruczeć... i mruczeć... Widać też wyraźnie, że chce wyjść już z kociego pokoju chociaż dopiero co przyjechała. Tęsknota za człowiekiem... za WŁASNYM człowiekiem jest na tą chwilę zbyt wielka by cieszyć się tą małą oazą spokoju jakim jest koci pokój.
Marzanka widzę że jest neutralna w stosunku do Mimi i Wisienki. Dziewczyny nie wchodzą sobie w drogę. Jak zwykle Mimi pierwsza przełamuje lody i podchodzi do Marzanki. Była tylko jedna mała awantura między dziewczynami o przysmaka, który Marzance wypadł z pyszczka (Mimi jest normalnie jak pies na przysmaki - wyczuje przysmaczka w drugim pokoju

.
Jedynie niezbyt dobrze dogaduje się z Chaberką. Nie wiem jeszcze dlaczego. Chaberka gdy przechodzi koło Marzanki dostaje każdorazowo po pysiu. Maleńka trochę się Marzanki obawia. Ale to kwestia czasu.
Na razie Marzanka potrzebuje czsu i spokoju, żeby uporać się z przeszłością. Zachowuje się momentami jak Siwa na samym początku (która teraz już takich zachowań nie przejawia więc to ewidentnie kwestia odreagowania stresu). Marzanka momentami nie wie z tego całego szczęścia i strachu i tęsknoty i stresu, czy dać się pogłaskać, czy złapać ząbkami. To u wszystkich kotów mija. Nawet urwis Marusia, która takie zachowania miała w największym stopniu, po prawie całym miesiącu spędzonym w bezpiecznych warunkach nie wykazuje już śladu po takim zachowaniu
Ja trzymam mocno kciuki za Marzankę. Jest faktycznie najsmutniejszym kotem ze wszystkich, które widziałam. Nie jest wystraszona, nie jest nerwowa. Jest smutna

Mam nadzieję, że znajdzie dobry domek. Gdyby domek się nie zjawiał przez najbliższy tydzień - półtora, to z Marzanką będziemy potem iść do wetka (na razie kicia musi ochłonąć po schronisku). Po leku na robalki czuje się dobrze. Nie widać żadnych objawów innych chorób, więc spokojnie możemy sobie pozwolić na ten czas. Wtedy u wetka będzie wyrobiona książeczka zdrowia i wszystkiego się o kici od strony zdrowotnej dowiemy.
Przesyłam bardzo przyjazne i tęskne mruczenie od smutnej kici.