

o Kluskę znaną ze swych charytatywnych skłonności opisanych tutaj

Zmiana imienia symbolizująca koniec starego i rozpoczęcie nowego jeszcze nie nastąpiła, ale jesteśmy w trakcie kombinowania


Przechodząc do rzeczy - Kluska zaaklimatyzowała się zadziwiająco szybko. Po tym, jak pierwszego dnia ośmieliła się wyjść zza zlewu w łazience, od razu poszła zwiedzać całe mieszkanie, a teraz już chyba czuje się jak u siebie. Jest jeszcze odrobinę płochliwa - ucieka, gdy niechcący ktoś zrobi gwałtowny gest czy na dźwięk tv na ten przykład, ale zaraz potem wraca, gdy już widzi, że nic złego się nie dzieje

O agresji w stosunku do Wandala nie było mowy... To raczej Wandal się jej strasznie bał i po pierwszym kontakcie zwiał z ogonem napuszonym do wielkości swojego tułowia






Ponadto bawi się zupełnie inaczej, niż przed jej przybyciem. Wcześniej właściwie cudem było zmotywowanie go do zabawy (poza ganianiem i polowaniem na nasze ręce), rzadko kiedy zainteresował go jakiś przedmiot, a teraz potrafi bawić się sznurkiem jak mały kociak

Zastanawiam się, czy to normalne, że nie jest jakoś wyjątkowo obrażony o nowego lokatora w domu... Albo to jakiś szczególny rodzaj gniewania się. Na początku bowiem, gdy zostawiłyśmy Kluskę w łazience i pozwoliłyśmy mu same ją znaleźć patrzył tylko z wielkim wyrzutem, z pytaniem "jak mogłyście...?" wypisanym na pyszczku, a ja chodziłam za nim tłumacząc mu, że "to nie jest tak jak myślisz, skarbie!"

Wtedy on się złościł, nie pozwalał dotykać i uciekał. Ale już pozwala, w nocy i tak przychodzi spać do łóżek, aczkolwiek poświęca nam ewidentnie mniej uwagi. Trochę mi co prawda brakuje jego leżenia na kolanach i wtulania się, ale mam nadzieję, że to kwestia czasu i przyzwyczajenia po prostu

Kluska natomiast niemal bez przerwy domaga się uwagi - czy to w postaci zabawy, czy głaskania, czy jedzenia


Myślimy, że momentem przełomowym w relacjach między nimi było pojawienie się w domu gościa, czyli obcego człowieka (oboje nie przepadają za obcymi). Siedzieli wówczas na jednym łóżku, ale daleko od siebie, a gdy gość wszedł do pokoju spojrzeli na niego spode łbów, potem popatrzyli porozumiewawczo na siebie, po czym Wandal spokojnie wstał, odwrócił się zadem i ukrył się za łóżkiem, a Kluska sekundę po nim zrobiła to samo


Słowem - jest ok


Niestety z braku czasu i odpowiedniego sprzętu relacja fotograficzna jest dość uboga, ale wystarczająca, by potwierdzić, że Kluska ma się dobrze:




Dziękujemy jopop za wspaniałego kota

Aha, ta widoczna plamka na nosku to ranka po tym, jak się otarła o kratkę w transporterze.
M.