Mam dwa koty, jeden zdrowy jak ryba a z drugim ciagle cos. Zachowanie kota jest conajmniej niepokojące. Warczy, syszy, gryzie sam siebie, biega za ogonem w totalnej agresji. Cos napewno ją boli... Weterynarze chyba sami nie wiedza co kotu dolega. Najpierw chodziłam to pojawiła sie koncepcja ze kot ma świerzb uszny i te uszy ja drecza i to zachowanie przez to. To leczylam kota (swoja droga kot mial swierzb jak ja przygarnęłam i był leczony od zawsze), dostała maści, kropelki, uszy czyszczone bardzo dokładnie. problem nie zniknął. Kolejna wizyta u lekarza az kota zostawiłam tam na pare godzin zeby lekarz sam zaobserwował zachowanie.. przyznał mi racje ze faktycznie bardzo niepokojące... wracam po kota a on POKROJONY


Sam weterynarz nie wie co jej jest... cokolwiek zrobi nic nie pomaga... pieniedzy poszło naprawde niemało na tego kota i rodzice powiedzieli ze bezsensu jest wyrzucac w bloto bo placimy placimy kupe kasy i efektow zadnych a jest jeszcze gorzej...
pojawiły sie koncepcje ze kot ma cos z głową ... w znaczeniu kocia schizofrenia.. mnie sie wydaje ze cos ja poprostu boli ale nikt nie wie co

wiec zwracam sie do was kociarze o porade czy ktos sie juz spotkał z takim przypadkiem? Co mam zrobic.. jak kotu pomóc.. z gory pisze ze moje fundusze finansowe na ten cel sa bardzo ograniczone bo rodzice juz nie chca placic za leczenie kota

Poniewaz mam 2 koty a ten drugi zdrowy... to wina karmy to napewno nie jest bo dostają tą samą...
Prosze o pomoc... te napady sa nie do zniesienia.. serce mi sie zaraz pociacha na dwa kawałki ;/