
Lesio, około 9-miesieczny bury kocurek, żył sobie spokojnie na pewnych poznańskich działkach razem z kilkoma innymi kotami. Niestety pewnego dnia przydarzyło się nieszczęście nie wiemy, co to było, moze petarda, może człowiek, w każdym razie pan dokarmiający koty zobaczył, że w miejscu jednej łapki Lesio ma zwisający krwawy strzęp ciała. Łagodny do tamtej pory kocurek za nic nie dał się złapać. Udało się dopiero po tygodniu obław i całe szczęście, bo dalsze chodzenie z łapą, w której zaczynała się już martwica, mogłoby się skończyć dla Lesia bardzo źle.
Teraz Lesio jest kotkiem bez łapki

W tej chwili ma dom tymczasowy, niestety spędza całe dnie w klatce z uwagi na inne koty mieszkające u jego tymczasowej opiekunki. Przez pierwsze dni po złapaniu Lesio był bardzo dziki - pewnie z powodu ostatnich przejść. W gabinecie u weta zachowywał się tragicznie. Teraz, po kilkunastu dniach, jest łagodnym, miłym kocurkiem, którego można przytulić, co widać na fotkach. Będzie tolerował inne koty - na działkach nie był jedyny i do bójek ponoć nie dochodziło.
Boi się bardzo każdego głośniejszego dźwięku - ogromnie.
Od pierwszego dnia chodził do kuwety. Inna sprawa, że przewracał się w niej biedak - nie potrafił poradzić sobie pozbawiony jednej łapki. Teraz powoli uczy się być kotem trzyłapkowym i idzie mu coraz sprawniej. Ustawiono mu niższą kuwetę i jest lepiej. To młody kot nauczy się radzić sobie i jeszcze będzie biegał.
Poza tym jest zdrowy jak rydz.
No i wykastrowany.
Kochany Lesio z obu profili



Kota ma pod opieką fundacja Animalia.