Kliniki całodobowe-POZNAŃ-czy ktos moze cos o nich powiedzie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 17, 2005 23:14 Kliniki całodobowe-POZNAŃ-czy ktos moze cos o nich powiedzie

znałazłam te


Lecznica dla Zwierząt Sp. z o.o. pogotowie weterynaryjne
Grunwaldzka 248
Poznań
tel (61) 868-54-38, (61) 983

Prywatne Pogotowie Weterynaryjne. Pogotowie Wyjazdowe pogotowie weterynaryjnewizyty domowe
Os. Orła Białego 86a
Poznań
tel (61) 870-21-50, (61) 879-54-77


Klinika Weterynaryjna. Wąsiatycz Grzegorz dr. pogotowie weterynaryjneaparatura diagnostycznahospitalizacja
Księcia Mieszka I 18
Poznań
tel (61) 826-71-83, (61) 823-09-97




moze są jeszcze jakies ?
czy ktos moze sie wypowiedziec na temat , cen , usług
ja swojego weterynarza mam
ale czasem moze bedzie trzeba pojechac albo komus znajomemu polecic ?

chciałabym zebrac opinie o poznanskich kliniakch całodobowych
NIE KUPUJ! Adoptuj

ObrazekObrazek

marinella

Avatar użytkownika
 
Posty: 18772
Od: Nie wrz 04, 2005 21:24
Lokalizacja: Poznań :)

Post » Sob gru 17, 2005 23:29

Na Grunwaldzkiej byłam 12 lat temu gdy Punto wypadł z 5 piętra. Myślę, że ten lekarz :evil: :evil: już tam nie pracuje i że nigdzie od dawna nie leczy zwierząt. Z moimi kotuchami jeżdżę na Mieszka 1, ale o tej klinice bardzo źle piszą na forum więc nie będę jej polecać, chociaż ja jestem zadowolona.
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Nie gru 18, 2005 0:43

Mogę się wypowiedzieć na temat lecznicy na Grunwaldzkiej.
Kilka miesięcy temu moja Niedźwiadka około 2 w nocy wlazła do komputera pozbawionego zasilacza i wychodząc z niego wydarła sobie dwa szerokie pasy skóry na plecach. Zamówiłam taksówkę i pojechałyśmy na Grunwaldzką - bo tam mam bardzo blisko. Przed wyjazdem zadzwoniłam do weterynarza dyżurnego, żeby go uprzedzić o przyjeździe, pomimo tego kiedy dojechaliśmy na miejsce pan doktor spał, czekałam aż otworzy mi drzwi około 10 minut, z krwawiącym kotem w transporterze, na zimnie. Otworzył - mocno śpiący. Najpierw wyraził się kilkakrotnie na temat tego, co sądzi o kotach, które robią sobie krzywdę w nocy i uogólnił kilka razy co w ogóle sądzi o kotach :evil: ... Potem, ponieważ rany wymagały szycia powiedział, że Niedźwiadce trzeba podać narkozę, zaprotestowałam - ponieważ byłyśmy kilka tygodni po sterylce - bałam się drugiej narkozy w tak krótkim czasie. Pan doktor wyszeptał coś na temat histerii powszechnej wśród kobiet i zabrał się do podawania znieczulenia miejscowego, najpierw poprzycinał sierść wokół rany - kilkakrotnie dźgając Niedźwiadkę nożyczkami, potem dawał zastrzyki w same rany - kot strasznie cierpiał i się szarpał, a pan doktor komentował... Ona miała cztery te rany, trwało to długo. Mi też puściły nerwy i pan doktor również pozwolił sobie na komentarz. Trzeba mu jednak przyznać, że samo szycie poszło sprawnie i już nic Misia nie bolało. Potem pan doktor dał antybiotyk, kazał przyjść za dwa dni i z przemiłym uśmiechem pozbawił mnie kasy na co najmniej tydzień, a może i dwa tygodnie życia - stawka nocno - weekendowa obowiązywała. Dobrze, że miałam wtedy tyle pieniędzy - początek miesiąca chyba był 8) .
Wszystko skończyło się dobrze - rany się błyskawicznie zgoiły, szwy ściągaliśmy już w klinice AR.
Nie wiem jak naprawdę jest w tej klinice, mogę wypowiadać się tylko na temat tego, niezidentyfikowanego zresztą z nazwiska lekarza, który wtedy miał nocny dyżur.
Ale ta lecznica mi osobiście nie kojarzy się dobrze - mojego pierwszego kota leczono tam swego czasu na zatrucie, podczas gdy było to uwięźnięcie przepukliny pępuszkowej, kociak nie przeżył. A na początku tego roku uśpiono tam bezdomnego kotka, który według słów osoby dostarczającej go na Grunwaldzką był kilka godzin wcześniej zupełnie zdrowy. Toczyła się nawet na ten temat dyskusja na forum.
Niemniej prawda jest taka, że gdyby w nocy coś stało się któremuś z moich kotów (stuk, puk w niemalowane) to pojechałabym tam chyba..., na pewno... :oops:

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie gru 18, 2005 1:18

No to może ten lekarz tam jeszcze pracuje, ponieważ u mnie było podobnie. Gdy przyjechałam tam z rocznym wtedy Puncikiem wet od razu, bez badania chciał go uśpić więc zaczęłam ryczeć i zabrał się wtedy za oględziny, bo badaniem tego nie można nazwać. Pokazałam mu zwisajacą bezwładnie tylną nóżkę mówiąc, że jest złamana - usłyszalam pytanie skąd wiem, po czym obmacał łapkę. Z tego co pamiętam to kot dostał zastrzyk przeciwbólowy i przeciwkrwotoczny. Na tym wizyta by się skończyła, a diagnoza 1 łapka zlamana. Nic, żadnego obmacania reszty kończyn, żeber, zmierzenia temp. itd. :evil: :evil: !!!!!!!! Pod wpływem nacisku z mojej strony, a miałam wtedy 16 lat, Puncik został dokładniej( chociaż pewnie nie tak jak powinien) zbadany i okazało się, że druga tylna nóżka też jest złamana :( Poździerane i krwawiące opuszki przednich łapek to dla tego weta było nic i tak to zostawił. Miałam powiedziane, że jeśli kot przeżyje noc to mam rano zjawić się na zdjęcie rtg lub na uśpienie co on zaleca. Kolejna wizyta też była ciekawa ponieważ wet chciał związać złamane nóżki Puncika jakimś ochydnym sznurem na co kategorycznie się nie zgodziłam i zapytał mnie czy on nimi nie będzie ruszał - tymi złamanymi!! Odebrałam zdjęcie i już nigdy tam nie byłam, a dzięki dr Wąsiatyczowi, który jako jedyny wtedy podjął się składania tych połamanych łapek Puncik w styczniu zacznie 13 rok i całe życie biegał, wskakiwał na szafy itd. itp.
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Nie gru 18, 2005 1:44

Co prawda nie całodobowa, ale przypomnę, ze Klinika AR jest czynna do 22:00 - to zawsze coś :) I mogę ją polecić bez obaw.
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie gru 18, 2005 12:10

mircea pisze:Co prawda nie całodobowa, ale przypomnę, ze Klinika AR jest czynna do 22:00 - to zawsze coś :) I mogę ją polecić bez obaw.


A jak trzeba to i dłużej.
Wielokrotnie zdarza się że panie doktórki zostają po godzinach - kiedyś prawie do północy obserwowałyśmy Bambi, pod kątem ewentualnego kolejnego "posrania się" :wink:.
Grunt żeby przed 22 tam dojechać, ale niestety czasami złe rzeczy przydarzają się w środku nocy.

Czy ktoś coś wie o tym prywatnym pogotowiu weterynaryjnym, które działa w Poznaniu?

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie gru 18, 2005 13:59

Klinika na Orła Białego już nie jest całodobowa. Teraz godziny przyjęć wyglądają tak:
pn - pt 9.00-22.00
sob 9.00-20.00
niedz 10.00-20.00
Ale nie jestem zachwycona działalnością tego przybytku. Klinika jest nastawiona na "szybki przerób" pacjentów, weci wzbraniają się rękami i nogami przed udzielaniem informacji na temat zastosowanego leczenia. Mają zaplecze diagnostyczne i szpitalik, ale rozmawiałam tam w poczekalni z panią dokarmiającą osiedlowe koty. Powiedziała, że kotka, którą zostawiła tam na leczenie, następnego dnia biegała pod blokiem! Przyniosła ją z powrotem. W lecznicy powiedziano jej, że kicia po prostu uciekła podczas wietrzenia pomieszczeń. 8O
Moją Małpkę natomiast zaszczepiono i odrobaczono za jednym zamachem, tłumacząc, że nie wpływa to absolutnie na kondycję kota (a wpłynęło :evil: ).
Nie wydaje mi się też, żeby specjalnie dbano tam o BHP. Po skończonej wizycie wet idzie wraz z właścicielem zwierzaka do recepcji celem obliczenia ceny za wykonane czynności, a wracając do gabinetu zabiera kolejnego pacjenta. Nie wiem więc, kiedy przeciera stół - w mojej obecności nigdy tego nie robił.
JUŻ TAM NIE CHODZĘ.

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie gru 18, 2005 14:47

joanna z kotami pisze:Klinika na Orła Białego już nie jest całodobowa. Teraz godziny przyjęć wyglądają tak:
pn - pt 9.00-22.00
sob 9.00-20.00
niedz 10.00-20.00
Ale nie jestem zachwycona działalnością tego przybytku. Klinika jest nastawiona na "szybki przerób" pacjentów, weci wzbraniają się rękami i nogami przed udzielaniem informacji na temat zastosowanego leczenia. Mają zaplecze diagnostyczne i szpitalik, ale rozmawiałam tam w poczekalni z panią dokarmiającą osiedlowe koty. Powiedziała, że kotka, którą zostawiła tam na leczenie, następnego dnia biegała pod blokiem! Przyniosła ją z powrotem. W lecznicy powiedziano jej, że kicia po prostu uciekła podczas wietrzenia pomieszczeń. 8O
Moją Małpkę natomiast zaszczepiono i odrobaczono za jednym zamachem, tłumacząc, że nie wpływa to absolutnie na kondycję kota (a wpłynęło :evil: ).
Nie wydaje mi się też, żeby specjalnie dbano tam o BHP. Po skończonej wizycie wet idzie wraz z właścicielem zwierzaka do recepcji celem obliczenia ceny za wykonane czynności, a wracając do gabinetu zabiera kolejnego pacjenta. Nie wiem więc, kiedy przeciera stół - w mojej obecności nigdy tego nie robił.
JUŻ TAM NIE CHODZĘ.


Święta prawda, klinika na Orła całodobowa nie jest, nawet chyba ostatnio zdjęli ten napis. Ja byłam tam parę razy na samym początku z Tolą... zachwycona nie byłam. Pan wet wiedział, że to nasz pierwszy kot, że z azylu (pojachaliśmy tam z nią prosto z Sycyna, Tola po drodze robiła siku, kupkę, darła się zawzięcie, ona wyglądała strasznie, a my byliśmy równie przerażeni :wink: ). Wszsytko trzeba było z tego weta wyciągać, nic nie mówił, nie wydał książeczki - nie wiedziałam, że to normalna procedura, więc nawet nie wiem, co jej dawał na początku. Po miesiącu się przenieśliśmy, bo katar się jej ciągnął, a on nie reagował. Ale może to jednostkowy przypadek. Co do Mieszka, to byłam tam raz w życiu, sprawa nie była poważna, ale tyle się nasłuchałam o tej klinice, że... Na Grunwaldzkiej nie byłam i nic nie słyszałam. Jakby się coś stało, to pewnie i tak bym gdzieś pojechała, wyjścia nie ma. AR jest czynna od 8 do 22, a w sob. i niedzi. 10 - 16. Pluto na Jagiellońskim chyba 10-16 w sob, a w niedz. do 14. Na Jagiełły normalnie do 20, a w niedz. i święta do 17... Mam nadzieję, że kiedyś doczekamy się porządnej całodobowej, siedmiodniowej lecznicy...

gosiak

 
Posty: 2832
Od: Nie kwi 03, 2005 13:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie gru 18, 2005 15:38

niewesoło to wyglda

o mieszku sie nasłuchałam wiec tam nie pojde

na orła tez byłam i wygladało to tak jak opisujecie - zero informacji co pani wet robiła , jak sie pytałam to była bardzo niezadowolona i traktowała mnie jak idiotke
nie mowiac o tym ze zapłaciłam za to jak za zboze :evil:
ale skoro juz całodobowa nie jest to nie ma co dyskutowac


na grunwaldzkiej byłam raz ze szczurkiem i pan wet jak go zobaczył zrobił sie zielony i powiedział ze on sie szcurów brzydzi 8O 8O 8O :evil:
obadał go w rekawiczkach , dał zastrzyki i skasował solidnie za wizyte , wiecej juz tam nie byałam , ale fakt ze małemu pomogł


czyli tak naprawde jak sie cos dzieje to nie ma gdzie jechac jesli pomoc musi byc od razu , przykre
NIE KUPUJ! Adoptuj

ObrazekObrazek

marinella

Avatar użytkownika
 
Posty: 18772
Od: Nie wrz 04, 2005 21:24
Lokalizacja: Poznań :)

Post » Nie gru 18, 2005 15:51

Dodam tylko, że w święta (także te najbliższe) klinika na AR jest czynna od 8:00 do 16:00.
Obyśmy nie musieli korzystać... tfu tfu...
Obrazek Obrazek & Obrazek moja Zosia za TM
Obrazek GG 1227800Obrazek

AnetS

 
Posty: 826
Od: Śro sie 10, 2005 17:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie gru 18, 2005 22:49

moze jeszcze cos ktos doda ?
NIE KUPUJ! Adoptuj

ObrazekObrazek

marinella

Avatar użytkownika
 
Posty: 18772
Od: Nie wrz 04, 2005 21:24
Lokalizacja: Poznań :)

Post » Nie gru 18, 2005 23:06

Witam,

Mam BARDZO ZLE doswiadczenia z klinika na Grunwaldzkiej, i przychylam sie do ocen typu RZEZNIA

Nie znam kliniki na Orla Bialego,
natomiast,

Mam mieszane uczucia co do Mieszka. Pracuje tam kilku wspanialych lekarzy jak Dr. Wasiatycz (wlasciciel, ktory przyjmuje tylko nielicznych, lub wykonuje skomplikowane operacje; Dr. Dziurla, z reka na sercu polecam, niestety rzadko, o ile wogole pelni dyzury nocne, i paru innych. Niestety klinika zatrudnia wielu mlodych, niedoswiadzonych lekarzy - karierowiczow, ktorzy jak tylko sie naucza - zdobeda referencje i doswiadczenie, rozpierzchaja sie po innych placowkach, lub otwieraja wlasne kliniki.

Dlatego, w naglych przypadkach trudno jest uzyskac jakakolwiek pomoc nocna w Poznaniu. Wspolczuje zatem i sobie, i reszcie Poznaniakow. Musimy sobie radzic sami. Ja mam zamiar zaopatrzyc sie w leki, i nauczyc robienia zastrzykow. So help me God!

GoniaP

 
Posty: 54
Od: Śro paź 12, 2005 19:37
Lokalizacja: Poznan

Post » Nie gru 18, 2005 23:19

Powiem Wam, że każde wolne dni napawają mnie przerażeniem i za każdym razem proszę moje koty, że jeśli już muszą to niech chorują w inne dni 8) Niestety jeśli coś się stanie to i tak trzeba jakąś klinikę wybrać, a wtedy bacznie patrzeć na ręce.
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Wto sty 24, 2006 17:02

witam
dorzuce kilka moich spostrzezen w tym watku bo rowniez
jako takie doswiadczenie w temacie mam :P a wszystko zwiazne z jednym kotem.

Grunwaldzka - mam im za zle ... :( moja osmioletnie kotka Duchess zapadla na nerki, ale przez pierwszy miesiac lub nawet kilka objawy byly tylko dwa, nieprzyjemny zapach z pyszczka i siusianie na kanape.
przez caly ten czas kotke moja leczono na zapalenie dziasel i osobno
na nietrzymanie moczu. gdy z siusianiem nic sie nie zmienilo dowiedzialam sie , ze to psychologiczne i musze zmieniac miejsc kuwety i takie tam czary. w zaden sposob nie polaczyli tych objawow z chorymi nerkami, ajak potem dowiedzialam sie od iinych lekarzy sa to najbardziej
oczywiste objawy i nie pokojarzenie ich to skandal. kot nie przezyl.

Mieszka I - mam bardzo dobre zdanie! Duches byla tam wczeniej sterylizowana
i zostala na kilka dni w szpitaliku na rekonwalescencje i obserwacje (sterylke poprzedzala choroba macicy, niestety nie pamietam jaka konkretnie). Kicia byla tam rozpieszczana i glaskana. przyjezdzalam na kontrole i widzialam ze opieka jest swietna.

gdy Duches po nieodpowiednim leczeniu na dziasla i inne zamiast na nerki
pewnego ranka byla totalnie osowiala i nie chciala jesc, srednio tez mogla utrzymac rownowage, zapakowalam ja do transporterka i na Mieszka I.... lezala tam kilka dni pod kroplowka, miala robione dializy i miala lekarzy pod reka 24h...niestety bylo juz za pozno, za duzo mocznika we krwi :cry:

podsumowywujac: Mieszka I polecam, Grunwaldzka nie.

Westi

 
Posty: 1594
Od: Pon sty 16, 2006 23:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 24, 2006 17:14

Ja niestety również nie mam dobrych doświadczeń z kliniką na Grunwaldzkiej. Byłam tam tylko 2 razy, pomimo, że mam do tej kliniki 5 min piechotą.
Pierwsze złe doświadczenie było z moim (już nieżyjącym) chomikiem. Był przeziębiony, poszłam tam-p. doktor dał jakiś biały proszek, kazał dawać do jedzenia. Oczywiscie żadnej poprawy. Po dwóch dniach podzłam do innego lekarza, ona na widok proszku zrobił 8O i zapytał się co to jest...Mimo zastrzyków chomiś nie przeżył.
A żeby było w temacie, to tym drugim razem byłam z kotami na szczepieniu. Pan doktor nawet dokladnie na koty nie spojrzał, nie mówiąc o zmierzeniu temeratury. Więc żadnego badania przed szczepieniem. Nie wie, czy przemywanie futerka spirytusem przed szczepieniem jest standardem, ale tego również nie było.Potem Majce zrobił się odczyn poszczepienny...
Ogólnie-NIE POLECAM ABSOLUTNIE.
Obrazek

Tuśka8

 
Posty: 499
Od: Śro sty 05, 2005 11:42
Lokalizacja: Poznań

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bubuś8435, Google [Bot], kicalka, KotSib i 200 gości