Toniś był wczoraj kastrowany. Wszystko jest OK, kocio wraca do siebie (bardzo szybko, Myszka myła mu futerko prawie całą noc, a kiedy ten mały zbój odzyskał siły po narkozie, pierwsze, co zrobił, to przylał po łbie swojej pielęgniarce).
Przy okazji zabiegu zrobiłam mu morfologię. Wyniki ponoć OK (erytrocyty 11,09; hemoglobina 14,4; hematokryt 49; MCV 44, MCH 12,9; MCHC 29,2; leukocuty 6,1; limfocyty 52; monocyty 4; pałeczki 0; segmenty 36, ale KWASOCHŁONNE 8!). Od lipca Toniś ma kłopoty z robalami. Dostał już cały aresanał leków (1.07 pasta Fluben... - nie mogę rozczytać , 14.07 Stronhold; 23.07 Anipracit, bo było podejrzenie tasiemca; 16.08 ponownie Anipracit; 30.09 i 14.10 - Iwermektyna, po której z moich kotów wylazło potworne stado obcych). Odrobaczana była też, zawsze w tym samym czasie, Myszka.
Niedawno robiłam kolejne serie badań kału obu kotów - wyniki negatywne. No i nie wiem, co robić... Znów odrobaczać? Czy te podwyższone kwasochłonne mogą oznaczać jeszcze coś innego niż robale? Nie chcę w te moje bidy znów ładować leków odrobaczających, Myszka ma ciągle podrażnioną wątrobę po żółtaczce - pamiątce z wolności...