Witam, wątek wspaniały, więc dopisuję się, chociaż jestem w podobnej sytuacji, jak Marcin z Krakowa (parę postów wcześniej) = czyli nowa na forum i jeszcze się tutaj czuję nieswojo
Ale dla dorosłych kotów MUSZĘ to zrobić i podzielić się wspaniałymi wiadomościami
))
DOROSŁE KOTY - ZDECYDOWANIE TAK!
))
Od połowy lipca jestem SZCZĘŚLIWĄ
)), hmmm..., jak to powiedzieć..., opiekunką, "adoratorką", zakochaną Pańcią... dwóch uroczych koteczek europejskich, DOROSŁYCH
)), po prostu pięknie burych, z azylu dla kotów.
NIGDY wcześniej nie miałam w domu kota od dorosłego (a... przepraszam, u Babci była kiedyś taka kotka, która przyszła, jako dorosła z mieszkania w bloku, do dużego domu z ogrodem, nigdy wcześniej śniegu nie widziała, a nawet...i to pamiętam do dzisiaj, choć to już tyle lat temu było, bała się powiewu wiatru (sic!), gdy stała w progu domu, wyglądając na dwór. Ta właśnie koteczka okazała się później najwspanialszą koteczką, z wszystkich, które mieli moi Babcia i Dziadek, dzielną, która odchowała miot pięknych, zdrowych kociąt - w tamtych czasach nikt się jeszcze sterylizacją nie przejmował
, pięknie myszy łowiła, i do tego była bardzo do ludzi przywiązana i życzliwa
))
W moim domu natomiast zawsze były kotki od małego i - z wyjątkiem jednego - nie wiem, czy miałam takiego pecha, czy jak, ale zawsze czułam się "sfrustrowana" moimi kotami; bo kot w moich wyobrażeniach, to takie ciepła, przytulająca się i mrucząca istota, a te koty zawsze były takie jakieś obojętne: do jedzenia, to i owszem, ale już pogłaskać, to tylko, jak sobie jaśnie pan kot życzy; słowem "rozpuszczone"
(( jak dziadowski bicz... a przecież od małego były zadbane, wszystko pod nosek podsuwane, itp. To wątek "poznański"
)) - pozdrowienia dla wszystkich Wielkopolan
))
Od tego roku mam moje mieszkanie w Warszawie
)) i wzięłam MOJE PIERWSZE KOTY
)) Proszę mi wierzyć, czy nie, ale czułam wewnętrznie - pomimo, że wielu znajomch i przyjaciół się w głowę pukało ("no jak to, przecież bierze się małego kotka, są takie urocze", itp., itd.) - że chcę zaadoptować DOROSŁEGO kota ze schroniska.
Nie ukrywam, że przedtem bałam się chorób, jakie mogą mieć takie zwierzaczki, przetrzymywane w okropnych przecież warunkach sanitarnych; powiem wprost: moje koteczki jeszcze przez dwa tygodnie przynajmniej po wzięciu z azylu, po prostu i zwyczajnie, ś m i e r d z i a ł y
Tym, czym chciałabym się podzielić najbardziej z osobami wahającymi się, czy warto przygarnąć kota dorosłego, jest rezultat mojej decyzji:
w tej chwili na mnie leży jeden, a spogląda drugi z najbardziej c z y s t y c h i pachnących
kotów jakie znam,
nigdy nie miałam kota tak wspaniałego jak Fiziaczek (3 lata): FIZIA JEST KOTEM, KTÓREGO ZAWSZE POTRZEBOWAŁAM: ta koteczka zawsze się cieszy, gdy mnie widzi, rozmawia ze mną, potrafi na mnie leżeć w najprzeróżniejszych pozycjach, ona po prostu przepada być blisko i nigdy się nie obraża (!) - nawet po zakropleniu uszu, hehehe
Co więcej: WZIĘCIE DOROSŁEGO KOTA, CZĘSTO RATUJE MU NIE TYLKO ŻYCIE, ALE RÓWNIEŻ pozwala pokazać w pełni jego wspaniały CHARAKTER.
Fizia u mnie po prostu rozkwitła: jest koteczką pewną siebie, bardzo przyjacielską i... bardzo pomysłową. Proszę, niech ktoś na forum mi powie, czy w schronisku Fizia mogłaby pokazać jaka jest mądra, tak jak w domu, gdzie okazało się, że APORTUJE PIŁECZKI, gdy się jej rzuci!!!
Tak, proszę Państwa, i to jest kot DOROSŁY, SCHRONISKOWY!!! (Tutaj ikonka osoby straszniej dumnej i szczęśliwej
))
Myślę, że wiele osób obawia się kota dorosłego (zwłaszcza schroniskowego), jako "stosu kłopotów" i złych przyzwyczajeń.
Proszę Państwa, jeżeli ktokolwiek miałby wątpliwości, to zapraszam do obejrzenia mojej Fizii; już niejedna osoba (w tym osoby sceptycznie nastawione do mojego wyboru, znajomi koledzy, zwolennicy psów - żeby nie było, też mam psa, itp.) "dziwnie szybko" się przekonywała do kotów w ogóle, a dodatkowo dorosłych i schroniskowych, widząc, jak Fizia - z aportem w zębach (!), pokonuje płotek wys. 1 m (tak, cienki, grubości 2 cm płotek - nie żadną płaską powierzchnię), kładzie aport - piłeczkę u moich nóg, grzecznie siada obok i "au", prosi, żebym jeszcze rzuciła
))
I tak, to jest DOROSŁA KOTECZKA SCHRONISKOWA - tak, gdy ją brałam, wiedziałam, że jest miła, ale, że ma tak złoty, cudowny charakter, to dopiero w domu odkryłam
))
Tak więc, proszę Państwa, biorąc DOROSŁEGO KOTA, czeka Państwa wiele cudownych odkryć i świadomość, że TO PAŃSTWO DALI TEMU KOTU MOŻLIWOŚĆ POKAZANIA JEGO CUDOWNEGO CHARAKTERU
))
GORĄCO POLECAM
))
Można by mnie spytać, dlaczego nie piszę o drugiej koteczce... Ależ owszem, piszę i powiem tak: wzięcie dorosłego kota schroniskowego, to również wyzwanie. Mała - bo o niej tu mowa - przenosiny zniosła źle, jako zaburzenie dotychczasowych przyzwyczajeń, hierarchii (kociej) i trudno jej się było odnaleźć u nas. Nawet na Fizię pierwszego dnia warczała, choć były wzięte z tego samego miejsca i ze "stada kotów" się znały.
Bała się każdego gwałtowniejszego ruchu, a nawet po prostu podchodzenia do niej.
I jak zrobiliśmy: po prostu uznaliśmy, że kiedy zechce, to sama do nas przyjdzie. I TAK SIĘ STAŁO
)) Ten tydzień jest szczególny, bo jeszcze nigdy przedtem nie widziałam Małej takiej ufnej, samej przychodzącej nawiązać kontakt i... mruczącej (przez 3 m-ce prawie nie mruczała!) oraz "zagniatającej ciasto"... I robi to tak delikatnie..
)) Ona po prostu jest szczęśliwa i wdzięczna
)), a w azylu widać było, że się męczyła i każdemu przychodzącemu wskakiwała na kolana, żeby ją zabrać
((
CZYLI... WARTO BYŁO!!! DWA CUDOWNE - DOROSŁE! - KOTY URATOWANE!!!
))
Rozpisałam się, przepraszam... ale temat tego wątku wspaniały, A DOROSŁE KOTY CUDOWNE, BO WIDAĆ ICH CHARAKTER
)), a życzliwi wolontariusze w schronisku mogą bardzo dobrze doradzić, co do charakteru kota, żeby znaleźć tą "drugą kocią połówkę"
))
A W OGÓLE TO NIE MA JAK ZAADOPTOWAĆ DWA DOROSŁE KOTY!!!
))
Ja tu gadu-gadu a moje koty, pięknie mi teraz w oczy patrzące
)) niewygłaskane
((
Uciekam więc i mam nadzieję, że mi forumowicze i moderator, wybaczą, że tak się rozpisałam o moich kociczkach.
No cóż, to w sumie Wasza wina, skoro taki ważny wątek założyliście, że trudno na niego nie odpowiedzieć
Pozdrawiamy,
Lidia
Araguś, Fizia i Mała
))