WARSZAWA PRAGA POŁUDNIELecznica
FIOLKA na Saskiej Kępie, na Niekłańskeij, róg al. Waszyngtona.
617 92 24
Polecam chirurga Darka Wiśniewskiego i doktor Basię Sękowską oraz dziewczyny - wetki Ania i Magda, nie pamiętam nazwisk
Kiedyś to był MARCEL TRZY, ale od listopada 2004 są znani jako
FIOLKA.
Akacja pisze:Niech Was Bóg broni przed oddawaniem swoich zwierzątek w ręce tych konowałów z FIOLKI!!!!!!!!!!! Skrzywdzili już niejedno zwierzę tak więc niech nikt mi nie mówi że poleca tą klinikę komuś!!!!!!!!
Oto jedna z ich OFIAR
http://hodowlakoncept.republika.pl/treg ... /wstep.htm
To zadziwiające jak wiele osób wypowiada się w superlatywach o tej klinice... może po przeczytaniu historii Felka to się zmieni.....
Czarna Agula pisze:Witajcie,
Przeczytałam o tragedii teriera i mało mnie nie strzeliło.Ten sam "doktór" Wiśniewski ratował 2 lata temu moją sunię labradorkę po wbiciu się w podniebienie patyka.. a teraz pracuje w lecznicy Multivet na Gagarina. Sunia padła
bo podobno pouszkadzane miała naczynia włosowate i żyły odłamkami z patyka. Psa nie ożywię ale czytając to co przeżyła właścicielka będę chyba lecznicę na Gagarina omijać szerooookim łukiem.... i to nie z powodu własnych doświadczeń....
03.2009 ksiezna_kluska pisze: FIOLKA jest sympatycznie i tanio, jednak to bardzo młodzi lekarze (czasem jeszcze studenci na praktykach), bez doświadczenia. jeżdżę tam tylko robić badania (bo mam blisko) potem z wynikami do dr Formińskiego. uważam, że w Fiolce są uczciwi - kilka razy stwierdzili, że dla nich to zbyt poważne.
01.2011 Ewa JANCZUK pisze:Lecznica "Fiolka"-
dwa fakty:
1.
Po operacji, którą wykonał dr Wiśniewski /rak sutka u kotki/, poprosiłam o badanie histopatologiczne. Zaproponowano mi, że badanie zostanie wykonane w Niemczech, za odpowiednio wyższą opłatą. Miało być szybko, z dokładnym opisem i propozycją dalszego leczenia oraz w terminie do tygodnia. Wyraziłam zgodę.
Po 10-ciu dniach zadzwoniłam do Fiolki, z pytaniem, czy jest już wynik badania. Okazało się, że nie ma i nikt nie wie co się z tym dzieje. Po ostrej wymianie zdań przez telefon okazało się, że wynik jest, ale nie przetłumaczony. Zabrało nam to kolejne 3 dni.
W końcu dostałam wynik do ręki i wtedy okazało się, że opis badania jest jednozdaniowy, nie ma proponowanego leczenia, a wszystko to trwało ok. 15 dni.
Zażądałam wykonania ponownego badania w polskiej placówce.
Po 2-ch tygodniach dostałam wyczerpujący opis próbki /na całą stronę kartki A-4/.
Zażądałam zwrotu pieniędzy /różnicy/.
Badanie w Niemczech kosztowało 3x więcej niż w W-wie.
2.
Ostatnio, w święta /25.12.2010/ miałam kłopot z kotem. Trafiliśmy na Gagarina. Tam Pani doktor uratowała życie naszemu Dudusiowi i zleciła wykonanie rtg płuc na CITO!
Poszliśmy znowu do Fiolki, wierząc, że po wielu latach coś się jednak tam zmieniło.
Niestety!!!
Wykonano zdjęcie RTG. Pani doktor nie bardzo umiała odczytać je, poprosiłam o opisanie tego zdjęcia przez radiologa.
Samo rtg - 30zł
Rtg z opisem - 65zł
Miało być na środę lub czwartek rano. Zadzwoniłam ok. 12-tej we czwartek/30.12/, okazało się, że opisu nie ma i nie wiadomo czy będzie.
Myślałam,że mnie coś trafi.
Zareagowałam ostro i po 4-5 godzinach dostałam telefon, że wynik badania mogę odebrać na Gagarina /tam pracuje p. dr radiolog/.
OSŁUPIAŁAM!!!!!!
Nigdy więcej nie skorzystam z tej lecznicy. Ci ludzie są niesłowni, wyciągają tylko pieniądze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Na koniec chcę jeszcze powiedzieć, że p. dr Wiśniewski, który zlecił badanie hist-pat.,
nawet o nie nie zapytał, gdy zadzwoniłam do niego jak czuje się kotka.
Kotką po operacji w ogóle nie interesował się.
Dalsze leczenie nasza Zuzia kontynuowała u dr Jaworskiego /jeśli dobrze pamiętam nazwisko, ale łatwo ustalić/ na SGGW.
Cudowny, ciepły człowiek.
01.2011 veteranka13 pisze:Witam,
Jestem lekarzem weterynarii którego dotyczy "fakt drugi" listu p. Janczuk.
To ja przyjmowałam państwa z kotem i wykonywałam zdjęcie, które następnie wysłałam do opisu.
Zdecydowałam się napisać, ponieważ w opowieść p. Janczuk wdało się kilka nieścisłości, które pragnę skorygować.
Rzeczywiście, państwo trafili do mnie z prośbą wykonania zdjęcia RTG u swojego kota. Tu wkrada się pierwsza nieścisłość - nie jest prawdą, że pani poprosiła o opisanie zdjęcia przez radiologa bo ja "nie bardzo umiałam odczytać je". To ja na samym początku zapytałam klientów, czy życzą sobie, by zdjęcie zostało opisane przez radiologa, czy też wystarczy mój nieformalny opis. Zaznaczyłam, że na taki opis czeka się kilka dni, ponieważ trzeba zdjęcia wysłać do lecznicy, gdzie pracuje osoba o specjalizacji radiolog, w tym przypadku wyznaczyłam termin na środę/czwartek. Wspomniałam też, że wówczas cena całej usługi jest wyższa, gdyż radiolog pobiera za opis kwotę 20zł. Natomiast, i tu wkrada się nieścisłość nr 2, nigdy nie padły z moich ust słowa, iż samo zdjęcie bez opisu kosztuje 30zł. Byłoby to niemożliwe nawet gdybym wykonała zdjęcie w jednej projekcji, a ja zdecydowałam się na dwa "ujęcia" - tradycyjne, tzw. "boczne", kiedy to kot leży na boku, oraz dodatkowe, tzw. "ap" - czyli strzałkowe (w projekcji grzbietowo - brzusznej lub brzuszno - grzbietowej), kiedy kot leży na brzuszku lub grzbiecie, co pozwala ocenić dodatkowe parametry, chociażby to, czy płyn w opłucnej zbiera się symetrycznie.
Zatem rozmowa o cenie odbyła się na samym początku, jak też na początku pozwoliłam państwu zdecydować, czy chcą opis specjalisty,czy odbierają zdjęcia jako takie i zabierają do swojego lekarza prowadzącego, aby sam je w swoim zakresie obejrzał i wyciągnął odpowiednie wnioski.
Pani Janczuk w trakcie naszej rzeczywiście burzliwej rozmowy telefonicznej w czwartek (nota bene, burzliwość rozmowy polegała na tym, że pani J. przekrzykiwała mnie, nie pozwalając mi dojść do słowa, z przykrością poczułam się, jakbym brała udział w debacie polityków) stwierdziła, że powinniśmy usunąć nasz adres z list placówek wykonujących rentgen, jeśli nie jesteśmy w stanie wydać profesjonalnej opinii. Otóż w wielu, wielu lecznicach obecnie jest rentgen, i lekarze odczytują zdjęcia tak, jak potrafią - niektórzy wspaniale, inni poprawnie, jeszcze inni pewnie średnio dobrze. Pozwala nam to na szybka ocenę czy jest złamanie kości, obrzęk płuc, ciało obce w przewodzie pokarmowym. Jednak naprawdę w większości tych placówek nie ma zatrudnionej osoby o specjalizacji radiolog. A tam, gdzie jest, z pewnością nie przebywa ona codziennie, tylko w wybrane dni.
Natomiast jeśli p. Janczuk sięgnie pamięcią, to ocena, którą przekazałam jej po wykonaniu badania, nie różniła się od wydanej przez panią radiolog z Gagarina.
Wiedza i umiejętności z zakresu radiologii nie są powszechne w medycznym świecie, w przeciwnym razie nikt nie prosiłby mnie o opis. Nic nie stało na przeszkodzie,by dać państwu zdjęcia do ręki (kwestia wysuszenia bo były mokre po obróbce - 5min.) aby lekarz prowadzący samodzielnie przejrzałby je i ocenił. Zwłaszcza, że na Gagarina akurat jest wysokiej jakości aparat rentgenowski cyfrowy, na SGGW również, czyli każdy lekarz stamtąd powinien sobie poradzić.
Kolejna, trzecia nieścisłość: kiedy rozmawiałyśmy przez telefon w czwartek, z całą pewnością nie powiedziałam, że "opisu nie ma i nie będzie". W Czwartek ok 11 rano dzwoniłam do kliniki na Gagarina i dowiedziałam się, że dr radiolog właśnie opisuje i rzecz będzie gotowa na 12 lub 13 - nie pamiętam. Tak też się stało. Opis możemy w każdej chwili uzyskać przez faks, a więc czwarta nieścisłość,to nie opis, a klisze były do odebrania na Gagarina. Oryginały zdjęć pozostały na Gagarina, jako że dopiero co były tam oceniane.
Na temat "faktu 1" nie mogę się wypowiadać, gdyż nie pracowałam we Fiolce gdy miał on miejsce.
Katarzyna Popielczyk,
lekarz weterynarii.
01.2011 Ewa JANCZUK pisze:Witam,
ze zdziwieniem przeczytałam wyjaśnienia p. doktor K. Popielczyk.
Nie będę odnosiła się do całego wywodu p. doktor.
Przypomnę jedynie p. doktor, że kiedy zadzwoniłam do lecznicy po raz pierwszy, z pytaniem o wynik-opis RTG, usłyszałam na to odpowiedź, że dopiero jeden z lekarzy lecznicy /nie wiem który, zabrał klisze do p. radiolog/. Niestety nie ma z Nim kontaktu, ponieważ lekarz ten nie ma komórki. Powiedziała Pani także , że spróbuje skontaktować się z żoną p. doktora i w ten sposób złapać z Nim kontakt.
Dopiero miała Pani dzwonić do kolegi, czy zawiózł klisze do opisu. Było to w dniu kiedy miałam odebrać wyniki.
A liczyła się każda chwila, i Pani o tym wiedziała.
I to tyle, a może aż tyle.
Co do ceny, to oczywiście rozmowa była przed zrobieniem zdjęć.
Tylko ja nie o to mam pretensje, że we Fiolce RTG w 2-ch pozycjach kosztuje 65zł. Na to wyraziłam zgodę.
Mnie chodzi o niesolidność w Państwa lecznicy.
Znając stan mojego kota w dniu badania /a był on wtedy na granicy życia i śmierci/, takie bagatelizowanie sprawy wydaje mi się delikatnie mówiąc nie na miejscu.
Oczekiwałabym w takim trudnym okresie jakiejś współpracy, zainteresowania. Choćby telefonu z informacją, kiedy będą wyniki.
Przypomnę także, że nie byłam osobą dla Państwa anonimową.
Od kilku lat leczyłam w Pani lecznicy 3 koty i psa.
Przepraszam za zbyt długie wyjaśnienia, ale wydają mi się one zasadne.
Jeszcze raz napiszę:
wg mnie gabinet, który oferuje usługi z zakresu zdjęć RTG powinien mieć osobę, która umie czytać zdjęcia. To tak jakby ktoś zrobił np. USG jamy brzusznej kota i oddał tylko zdjęcia, bez opisu.
Pozdrawiam
EJ