chyba nie ma tu złotego środka, wszystko zależy od kota - nasz Klemens na przykład transportera nie lubi, broni się przed wejściem do niego, wpychany usiłuje uciec, zamknięty po udanym wepchnięciu gada, narzeka i się trochę rzuca, po czym... zasypia. Antek jeszcze nie wiemy, bo nie próbowaliśmy go wsadzać do tego przybytku.
Najczęściej koty wozimy w szelkach specjalnych do auta - koty się nie stresują tak, chociaż chętnie połaziłyby po całym aucie, a smyczka przypięta do pasa jest krótka i nie pozwala na wędrówki. Jeśli jedziemy w conajmniej 2 osoby - jedna siedzi z tyłu i trzyma kota na smyczy - tak, żeby mógł wyjrzeć przez okno, ale nie mógł wejść kierowcy na głowę. Tak jest najlepiej dla wszystkich. A transporter się kurzy