Patmol pisze:Może i muszę, nie neguję tego na obecnym etapie. Ale jakoś często słyszę, że coś muszę, a jak się bardziej przyjrzeć sprawie -to się okazuje, że wcale nie.
Jak moje dziecko miało astmę, to też na mnie lekarz prawie krzyczał, że dziecko musi brać leki na astmę do końca życia, bo to nie podlega żadnej dyskusji i nie ma nad czym mysleć, bo inaczej się udusi. Serio dobry lekarz, nie mam do niego pretensji i nie podważam, że zasadniczo miał rację, ze na astmę trzeba brać leki i w ogóle.
I moje dziecko jakiś czas leki brało/mocne bardzo, a potem się uparłam, żeby odstawić, lekarz uważał, że to głupie strasznie, ale powiedział mi jak zejść z dawek, kazał robić regularnie spirometrię, najpierw w domu, a potem u niego w szpitalu, bo nie wierzył, że po odstawieniu leków wyniki są takie dobre/ ale w szpitalu też wychodziły bardzo dobre.
I lekarz stwierdził, że to po prostu jednak nie była taka prawdziwa astma. Minęło ponad 20 lat, a ja często słyszę, że coś "muszę", a zazwyczaj, jak się przyjrzeć sprawie bliżej, to wcale nie.
Chociaż oczywiście czasami tak. Nie podważam tego.
Ale na pewnym etapie wcale tego nie wiadomo.
Poza tym to moje życie i mogę,w pewnym zakresie, zrobić co chce. Ze dwa lata jeszcze muszę pożyć -bo psy. Nie mogłabym ich zostawić, czuję się za nie odpowiedzialna. Ale nawet nie wiem czy one jeszcze dwa lata pożyją. Więc, w sumie, różne "muszę" średnio mnie obchodzą.
Patmol, NORMALNIE CIĘ KOCHAM
A z astmą to ja mam odwrotnie- jako dziecko mimo objawów i obciążenia genetycznego( mamy ojciec) , nie leczono mnie .
Pamiętam jak się męczyłam, chociaż nigdy się nie dusiłam.
Już jako dorosła osoba zaczęłam leczenie, ale cześć moich płuc już jest stracona. Leki będę brała do końca życia.
Dobrze że moją ulubioną aktywnoscią jest pływanie- w wodzie się tak nie męczę i nie pocę przy wysiłku.
