Dzień dobry,
Mam problem z kotkiem, i to bardzo duży. 2 lata temu, prawdopodobnie w lecznicy całodobowej mój kot nabył w swoim pęcherzu jedną z najbardziej wrednych bakterii, czyli pałeczkę ropy. Niestety uodpornił się na podawany antybiotyk, innych nie mógł, bo są nefrotoksyczne. Próbowaliśmy z autoszczepionką, ale też nie pomogła, do tego od czasu jej podawania kot musi dostawać błonnik do jedzenia, bo zaczęły się problemy z kupą. W grudniu zeszłego roku mój Ji-Chong przestał jeść, była robiona masa badań, w końcu się okazało, że do kompletu doszła bakteria e.coli. Żeby było śmieszniej, praktycznie też lekooporna. Próbowaliśmy wszystkiego, autoszczepionkę miał 2 razy, ale prawdopodobnie samej pałeczki ropy ma przynajmniej 2 szczepy, bo raz w posiewie jest wrażliwa na gentamycynę a raz nie. Do tego sprowadziłam mu suplementy z Kanady, miał hirudoterapię i akupunkturę, oraz inne metody alternatywne, dzięki którym wyleczyłam go z nieuleczalnego choróbska, ale na to nic nie pomaga. Chwytam się wszystkiego, co mogłoby pomóc osłabić te cholerne bakterie. Kotuś dostaje też renal vet i rinion care na nerki, bo nie są zbyt ładne. Wczoraj dostałam wyniki posiewu, i pałeczka jest wrażliwa tylko na amikacynę, natomiast e. Coli na sulfametoksazol i ciprofloksacyne. Sulfametoksazol dostawal gdzieś od połowy kwietnia przez ok 3 tygodnie, ale nie dość że nie pomógł, to jeszcze kotek bardzo źle na niego zareagował. Nie chciał jeść, wymiotował, codziennie z nim chodziłam na kroplówki, dostawał zastrzyki przeciwwymiotne, i nospe też w zastrzykach. Nie mam już pojęcia jak mu pomóc, czy w ogóle da się? Jeszcze chce omówić z wetką kolejny raz autoszczepionkę, ale połączoną z pijawkami i ziołami, ale to jest mój ostatni pomysł. Czytałam jeszcze, że można płukać pęcherz antybiotykiem nefrotoksycznym, i wtedy nie ma jak uszkodzić nerek, ale to tylko na czacie gpt, więc nie wiem, ile w tym prawdy i jak długo bym musiała go męczyć codziennymi wizytami u weta... kot ma do tego od kilku lat piasek w pęcherzu, prawdopodobnie dozywotnio, bo ile bym mu wody nie dawała, to sika max 2x dziennie
Jeśli ktoś przeczytał do końca nie wywody bardzo dziękuję, a jeśli jeszcze ma do tego pomysł jak mu pomóc to będę jeszcze bardziej wdzięczna, bo już nie wiem, gdzie szukać pomocy
