Ja jestem pod względem wizyt u weta dość mocno ostrożna.
Transportery materiałowe, plecaki są SUPER, ale NIGDY dla dzikiego kota. Na MILION PROCENT przegryzie siatkę/materiał i ucieknie.
Transporter plastikowy, mocny z drzwiczkami METALOWYMI, bo plastikowe DZIKI ZDESPEROWANY kot pokona.
Zawsze lepiej przykryć . Jeżeli dziki kot , to dodatkowo zabezpieczyć. Może być pasek, siatka, torba z IKEI itp.
Mnie swojego czasu dzika kotka, w trzeciej dobie po kastracji uciekla z metalowej klatki schroniskowej. Przecisnęła się między szczeblami- jakoś je rozpadła

. Dobrze, że już na swoim terenie. Wystawiłam klatę z auta, mieliśmy ją z TŻtem przenieść na dziką działkę sąsiadów, i wypuścić.
Tyle, że nie zdążyliśmy. Bałam się czy szwy nie puściły, ale wieczorem pojawiła się wśród innych dokarmianych.
Nawet wożąc/przenosząc moje domowe koty do weta przykrywam je zawsze. Niezależnie czy niosę w plecaku, czy transporterze.
Jestem zdania, że gdzie jak gdzie, ale w lecznicy jest największe zagrożenie "złapania" jakiegoś choróbska. I to mniej na stole w trakcie badania- bo te przestrzenie są wciąż odkażane, ręce myte, zakładane rękawiczki. Ale w poczekalni różnie bywa. I ludzie przychodząc z chorymi zwierzętami lubią pchać łapy, dotykać MOJE być może osłabione zwierzę. Przykryte nawet cienką apaszką, raz daje kotu w transporterze poczucie izolacji, dwa zapobiega takim zapędom.