No więc. Po pracy potuptałam z Ofelią do Pani Doktor. Obejrzała udko i stwierdziła, że jej to na alergię nie wygląda, podejrzewa raczej... zapalenie pęcherza
Dała kuja przeciwzapalnego, ale kazała złapać mocz do badania (konkretnie to chciała pobrać punkcją w gabinecie, ale ja stwierdziłam, że koty nie utrzymam bez ruchu kołami do góry). No więc potuptałam z Ofelią do domu, wyjęłam z szafki pojemniczek na mocz, a kota... wlazła do kuwety.
Pani Doktor musiała się nieźle zdziwić, widząc mnie po kwadransie z pojemniczkiem w ręku.
Na wynik poczekamy do jutra i zobaczymy, kto ma rację.
A Ofelia była bardzo dzielna. Co prawda dzielna z wysokości mojego ramienia, ale nie wdawajmy się w szczegóły