Witam Was w lany poniedziałek
Piszę, już chyba żeby się wygadać, w końcu tu samo kociarze i nikt mi nie powie, że przesadzam, albo, że to tylko kot i nie powinnam się przejmować co już w drodze przez mękę z Simi zdołałam usłyszeć kilka razy.
Na początku drogi z barfem gdy była poprawa to miałam znowu jakąś nadzieję, już mi jej chyba ponownie zaczyna brakować. Chyba jedyne co mnie uspokaja to fakt, że ona ewidentnie nie czuje sie zle, bo chyba nie biegalaby po calym mieszkaniu kilka razy dziennie, nie bawilaby sie az tak chetnie, nie mialaby takiego apetytu i nie zaczepialaby do zabawy drugiego kota?
W ostatnich dniach zdarzały się dalej kropelki krwi, ale chociaż kupka wyglądała normalnie. W piątek jako, że już było lepiej, to kazano mi zmienić probiotyk na Petbiom - i wczoraj luźna końcówka z dużą ilością śluzu, a dzisiaj dosłownie kał w kokonie śluzowym, a chwilę później poszłą i wydaliła z siebie galaretkę... I ja już nie wiem czy się dzieje coś bardzo złego wjej organiźmie czy to mogła być taka reakcja na zmianę probiotyku.
Nie wiem czy jest sens robić ponownie badanie kału bo jest bardzo drogie, a u niej chyba inne niż metodą PCR nie ma sensu. Robiłam w sierpniu/wrześniu to było czysto, a już wtedy były śluzowe kokony. Do tego czasu robiłam zwykłe badania kału i nic nie wychodziło. Galaretka pierwszy raz się pojawiła miesiąc temu, ale szybko zniknęła i na barfie było widać poprawę, natomiast dzisiaj znowu się pojawiła.. I cały czas walcze ze sobą w głowie czy to rzeczywiście przez zapalenie jelit czy się coś przyplątało jednak. Eh. Może kiedyś w końcu będzie dobrze i zdarzy się cud i objawy miną.