Od jakiś 2 lat dokarmiam kota, który mieszka u sąsiadów, wychudzony i ledwo żywy wyjadał u mnie skorupki jajek z kompostu.
Kot miał zeza i prawie nic nie widział. Dzieci go polubiły i nazwały Pusia/Krowa. Wiec zostało, ze Pusia to imię a nazwisko to Krowa
Obecnie jest ładnym i bardzo łagodnym kotkiem, który nauczył się bycia kotem od nowa. Okociła się w Marcu i tydzień temu zrobiła nam zrzutkę.
Dziecko Pusi nazywa się Oreo. Nazwisko Krowa Jest towarzyskim psotnikiem, klonem swojej mamy.
Zarówno Pusie jak i Oreo trzeba wykastrować do tego najlepiej jakby, ktoś mógł go adoptować, szkoda by miał taki los jak jego mama. Ona przy nim nauczyła się polować na ptaki, ma też tu kilka domów w okolicy, gdzie może liczyć na jedzenie.
Nie mam do tego sprzętu (transporter dla kota), nie wiem do kogo z tym iść, jeżeli ktoś z okolic mi pomoże to mogę dać 200 zł w ramach dotacji na jakiś domek tymczasowy. Oczywiście dla chcącego kota Oreo też byłaby jakaś mniejsza wyprawka. Piszę tutaj, bo coś czuję, że na OLX kotek skończyłby zjedzony przez węża albo gorzej.