asik154 pisze:Odniosłam wrażenie że to wszystko podczas 1 operacji ma się wydarzyć albo się mylę.Ma być bardzo radykalnie,lekarz onkolog podobno na naszym terenie (trójmiasto) najlepszy.Guzy są po jednej stronie.Żałuję że tak późno trafiłam do tej lecznicy.Mój weterynarz lokalny ciągle kazał obserwować guza i tu nagle wyhodowały się 3.Dziękuję za odpowiedzi,wlałyście w moje serce odrobinę nadzieji.
Jeśli przy dwóch małych guzach zaatakowany jest węzeł chłonny (czuli nowotwór sieje się szybko), biopsja wykazała guz o wysokim stopniu złośliwości a stan kotki na to pozwala - to jednorazowe usunięcie obu listew mlecznych daje kotce o wiele większe szanse. Ma ta metoda jednak swoje wady. O ile lekarz jest rozsądny to nie podjąłby się takiej operacji (obu listew na raz) u kotki która źle rokuje jeśli chodzi o powodzenie operacji i późniejsze gojenie. Jeśli jednak kotka jest ogólnie w dobrej formie, ma dobre wyniki, na brzuszku sporo luźniej skóry (niektórym kotkom ona wręcz wisi i naprawdę jest z czego czerpać) - to ta metoda ma swoje zalety.
Jedna narkoza, jedna rekonwalescencja, większe szanse na to że nowotwór się nie rozsieje (skoro wlazł w węzeł chłonny ryzyko rozsiewu jest bardzo duże - może już być w węzłach po drugiej stronie tylko go jeszcze nie widać na macanego).
Tu wszystko zależy od kotki - jej stanu i budowy.
Mam nadzieję że planowana jest jednoczesna kastracja - to podstawa - jeśli kotka jest nie wykastrowana.
Ja bym absolutnie operowała jeśli stan kotki na to pozwala.
Czy jedna listwa na raz czy dwie od razu - pozostawiłabym do decyzji weta.
Jeśli nie zoperujesz - przy takim złośliwym charakterze guza za chwilę kotka będzie miała szybkie przerzuty i trzeba będzie ją uśpić.
Operacja to dla niej szansa, jedyna szansa na życie.
Bez operacji umrze na pewno.
Zdarzają się powikłania, zdarza się złe gojenie tak dużej rany. Zdarza się trudna rekonwalescencja. Zdarza się gwałtowny wzrost jednak istniejących przerzutów - tyle że w czasie operacji jeszcze nie widocznych w badaniach.
Ale z drugiej strony są historie gdy operacja daje kotce jeszcze sporo lat fajnego życia.
I moim zdaniem - jeśli stan kotki pozwala na operację - to jest to gra warta świeczki. Bez niej - tyle że odrobinę później i tak kotkę czeka marny los.
Guzy sutek o wysokim stopniu złośliwości szybko załatwiają sprawę.
Tylko i wyłącznie operacja daje kotce szansę.
Operacja może spowodować że i tak kotka nie wygra walki o życie... Takie ryzyko jest zawsze, w tym wypadku całkiem spore (wiek i zakres operacji, ryzyko istnienia jednak już przerzutów etc) - ale na jednej szali masz śmierć (czy to w wypadku braku operacji lub jej niepowodzenia) - z drugiej życie (tylko w przypadku podjęcia decyzji o operacji).
Bardzo ważne jest by kotka była dobrze zabezpieczona przeciwbólowo po operacji - bo rana duża, oraz zabezpieczona przed dorwaniem się do szwów.
Dobrze aby przez pierwsze dni ktoś przy kotce mógł być prawie stale.