Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 22, 2017 19:07 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Patmol pisze:mój jest na pewno wolnobytujący,

Taa, tylko mało który kociak hodowlany jest taki proludzki jak ten :wink:
Nie wierzę, że urodził się gdzieś w piwnicy bez kontaktu z człowiekiem.
Prędzej w to, że albo ktoś odchował kociaki i wypuścił, albo komuś uciekł.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw cze 22, 2017 19:08 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Koniczynko, gdzie jest o dobrej wierze w kodeksie karnym, ze szczególnym uwzględnieniem przywłaszczenia?
Wkleiłam Ci komentarz do przepisu, z którego wynika, że nie ma tam mowy o niedochowaniu należytej staranności - żeby postawić taki zarzut ten ktoś musi WIEDZIEĆ NA PEWNO, że rzecz jest cudza. I w dodatku ją od kogoś dostać. Oraz chcieć ZATRZYMAĆ jako własną.
Jak widać autorytet profesora Stefańskiego nie przemawia :)

Carmen201

 
Posty: 4156
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 22, 2017 19:08 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

pwpw pisze:Tak czy inaczej, jak dla mnie trzeba podjąć poszukiwania właściciela. Tak po ludzku, bo wcale to nie musi być zły człowiek.


jakiego własciciela?
wlasccielem potencjalnego dachowca DOBRA NARODOWEGO jest NAROD a to wiele milionow ludzia :D
a zakladajac ze to niby jej kot to skad go ma? ona jak brała do domu kota pytała narodu czy pozwla jej brac?
Ma jakis akt kupna tego kota? Umowe adopcyjna? W jaki sposob stała sie włascicielka kota? W jaki sposob prawa do niego nabyła?
Jak długo kot jest u niej? Kiedy sie urodził? gdzie? Kim sa rodzice?

Gdybym ja tej babie kota wykastrowała, to do sadu chetnie bym z nia poszła :D
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

Post » Czw cze 22, 2017 19:12 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Rozmawiałam przed chwilą ze znajomą. Nie dała tej pani książeczek zdrowia bo zupełnie o nich nie myślała, zapomniała o nich, ja jej teraz w trakcie rozmowy przypomniałam.
Dziś od południa dwa niechlubnie wykastrowane przez moja znajomą koty wylegiwały się u niej na tarasie (czyli właścicielka nadal je wypuszcza i problemu w tym nie widzi). moja znajoma nie podała im żadnej karmy, ale nie mogła się powstrzymać i wystawiła miskę z wodą bo jak mówiła bardzo ciepło było. Jeden wlazł do domu przez otwarte drzwi na taras, nie wyganiała jak zawsze bo i tak jak wchodzą same wychodzą. Były też u niej te dwa inne koty (rudy i kolorowy - myślę że kolorowa może być kotka, też niemałe). Też już karmy im nie daje tylko wodę wystawia. Powiedziała mi, że teraz o kastratów się nie martwi bo wie, że ma kto im do miski włożyć, ale o te dwa kolejne martwi się, bo nie wie czy są czyjeś, ale ma nadzieję, że sąsiedzi je dokarmiają. Zaproponowałam jej, żeby może sprawdzić z ulotkami do skrzynek pocztowych we wszystkich domach na wsi, czyje te dwa kotki są (czitka dała ten super pomysł), ale ona nie chce już się w nic angażować. Jak mi powiedziała, na razie musi odetchnąć. A teraz co ja myślę: moim zdaniem pomagłla tym zwierzakom jak każdy "niewłaściciel" może pomóc. Szkoda że się stało jak się stało.
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1805
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Czw cze 22, 2017 19:21 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Carmen201 pisze:Koniczynko, gdzie jest o dobrej wierze w kodeksie karnym, ze szczególnym uwzględnieniem przywłaszczenia?
Wkleiłam Ci komentarz do przepisu, z którego wynika, że nie ma tam mowy o niedochowaniu należytej staranności - żeby postawić taki zarzut ten ktoś musi WIEDZIEĆ NA PEWNO, że rzecz jest cudza. I w dodatku ją od kogoś dostać. Oraz chcieć ZATRZYMAĆ jako własną.
Jak widać autorytet profesora Stefańskiego nie przemawia :)

Otóż ta Pani wiedziała, że kot jest cudzy (co nie znaczy, że wiedziała kogo), zaś sposób opieki dowodzi zamiaru zatrzymania dla siebie.
Tak więc można różnie interpretować, co też czynią Sądy.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw cze 22, 2017 19:21 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Carmen201 pisze:Koniczynko, gdzie jest o dobrej wierze w kodeksie karnym, ze szczególnym uwzględnieniem przywłaszczenia?
Wkleiłam Ci komentarz do przepisu, z którego wynika, że nie ma tam mowy o niedochowaniu należytej staranności - żeby postawić taki zarzut ten ktoś musi WIEDZIEĆ NA PEWNO, że rzecz jest cudza. I w dodatku ją od kogoś dostać. Oraz chcieć ZATRZYMAĆ jako własną.
Jak widać autorytet profesora Stefańskiego nie przemawia :)

Przywłaszczenie to nie kradzież. Jeżeli wiemy, że rzecz jest czyjaś, kradniemy, jeżeli przypuszczamy, ze czyjaś może być, a wchodzimy w jej własność i rozporządzamy nią jak właściciel, przywłaszczamy. O co ci dokładnie chodzi? bo nie rozumiem.
Edit: Znajduje na chodniku kartę sim, wkładam ją do telefonu i korzystam. Kradzieży nikt mi nie udowodni, przywłaszczenie, tak. I jest masę takich spraw. Bo łatwo sim zlokalizować. I tu mały kruczek, lepiej nie korzystać, bo jak będzie to sim z terminala płatniczego, to rachunek może być liczony w setki tysięcy.. Nie wiem w jaki sposób, ale w tv była taka sprawa, firma która ta kartę zgubiła wystawiła prywatnej osobie rachunek na chyba z 300 tys. za miesiąc korzystania, serfowania w necie na tym sim'ie.
pwpw
 

Post » Czw cze 22, 2017 19:38 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Koniczynka47 pisze: Otóż ta Pani wiedziała, że kot jest cudzy (co nie znaczy, że wiedziała kogo), zaś sposób opieki dowodzi zamiaru zatrzymania dla siebie.

Nie wiem czy to odnosi się do sytuacji przeze mnie przedstawionej, ale jeśli tak, to nikt nie wiedział, że kot jest cudzy - że ma właściciela. Celowo nie piszę opiekuna. Wiem że każdy z nas jest opiekunem a nie właścicielem naszego czworonożnego przyjaciela. Jednak w sytuacji mojej znajomej ona tez była na swój sposób opiekunem. Pani do której należą kotki jest opiekunem-właścicielem w mojej ocenie.
Jeśli nie myślałaś o przedstawionej przeze mnie sytuacji to przepraszam, nie doczytałam.
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1805
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Czw cze 22, 2017 19:42 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol
Ale tak poważnie, nie wiedział, ze jest cudzy, czy nie wiedział czyj jest? Np czy na przykład nie jest jakiegoś pijącego pana, który nawet mu jeść nie daje, bo myszy ma sobie złapać?
pwpw
 

Post » Czw cze 22, 2017 19:44 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

pwpw byłyśmy razem pewne że kotki są bezdomne
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1805
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Czw cze 22, 2017 19:44 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Wcześniej pisałaś, że znajoma pytała w okolicy czyje te koty, czyli szukała właściciela.
I nie twórzmy bzdurnych pojęć typu opiekun.
Wystarczy pojęcie posiadacz i właściciel.
Tu nie mamy tu do czynienia z kotem wolno żyjącym.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw cze 22, 2017 19:46 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol pisze:pwpw byłyśmy razem pewne że kotki są bezdomne

To inaczej, bezdomne bo porzucone, zgubione, czy bezdomne od urodzenia?
pwpw
 

Post » Czw cze 22, 2017 19:46 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Tak szukała. Nie jeden raz. Sama byłam przy rozmowie z sąsiadami. Byłyśmy pewne, że kotki nie mają właściciela. Dlatego nie rozumiem Ciebie pwpw.
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1805
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Czw cze 22, 2017 19:49 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol pisze:Tak szukała. Nie jeden raz. Sama byłam przy rozmowie z sąsiadami. Byłyśmy pewne, że kotki nie mają właściciela. Dlatego nie rozumiem pwpw.

Nie.
To dowodzi, że nie uznałyście tych kotów za wolno bytujące bo stopień oswojenia wskazywał, że mogą mieć właściciela.
Dlatego próbowałyście ustalić jego dane ale się nie udało.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw cze 22, 2017 19:58 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Nie udało się niestety nam ustalić, że koty mają właściciela. Decyzja o kastracji nie była decyzją z dnia na dzień. Sama miałam w tym udział, bo to ja namawiałam koleżankę do kastracji. Myślałam, że robię dobrze. Jeśli popełniłam błąd to przykro mi. I nie, nie myślałasmy czy koty są bezdomne bo porzucone, czy od urodzenia, nawet przez myśl nam nie przeszło, że koty są cudze czy kogoś. Co do stopnia oswojenia, te koty nie są miziaste, nie łaszą się, nie ładują się na kolana mojej znajomej, trzymają się blisko jeśli się do nich za bardzo nie podejdzie. Podchodzą i dają się pogłaskać przy podawaniu misek z żarciem i tyle.
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1805
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Czw cze 22, 2017 20:00 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol pisze:Tak szukała. Nie jeden raz. Sama byłam przy rozmowie z sąsiadami. Byłyśmy pewne, że kotki nie mają właściciela. Dlatego nie rozumiem pwpw.

To Ci teraz wyjaśnię. Jeśli podjęłyście starania by ustalić właściciela, i macie na to dowody, to przywłaszczenie Wam raczej nie grozi, z tą jednak różnicą, ze jeśli te koty nie były w waszym posiadaniu tylko bywały, to tu się może komplikować, niestety.. Nie wiem jak długo bywały u Twojej koleżanki, ale ja nie podjęłabym żadnych zdecydowanych działań w stosunku do kota, który u mnie tylko się żywi, a jest miziasty i oswojony. Tak na logikę, to ze kot spędza u mnie przy misce tylko parę chwil, no zje, po wyleguje się i znika, to jak znam życie, jest czyjś, a tylko zlokalizował darmowe żarcie. Te które przygarniałam, szybko zostawały u mnie na całą dobę, nawet jeśli było wychodzące, a w jednym przypadku nawet długo niewchodzący do domu (chory kot w domu). Także jeśli te koty tylko przychodziły jeść, a ie były dzikie i nie zostawały na większość cześć doby, to sorry mogłyście się choć domyśleć, ze jakiś dom do którego wracają jest. Jak daleko mieszka ich właścicielka od Twojej znajome, założę się ze odległości tej nie można liczyć w km. Sorry o ile rozumiem,z ę to tylko nieporozumienie, to spójrz na to z innej strony: Masz koty wychodzące, wiele z tego forum osób ma takie, co by się o tym tu nie pisało, i twoje dobre te kotki nagle stołują się u kogoś, nie byłabyś szczęśliwa gdybyś dowiedziała się, że ktoś Twojego kota wy-adoptował, bo myślał, ze niczyj. Nikogo tu w tej sytuacji nie oskarżam, ale też zrozum druga stronę :roll:
pwpw
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga909, Chanelka, kasiek1510, magic99, magnificent tree, marta_kociara, ryniek i 530 gości