Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem co się dzieje w moim stadzie. Wiem, ze wyjeżdżam, wiem, zę się denerwuję, ale tak jest już długo, a teraz się nasiliło u Mileny wylizywanie, Wczoraj widziałam dosłownie jak gryzła sobie już łysy brzuszek w jednym miejscu. Wyglądało to okropnie. Ciągle chce być głaskana, nawet zaczęła przychodzić do łóżka mimo ze są inne koty, co się jej nie podoba.
Ale to nie tylko MIlena. Mika od jakiegoś tygodnia włazi mi na kolana w każdym miejscu, gdzie tylko przykucnę, nawet na korytarzu (nigdy tego nie robiła). Wczepia się pazurkami. Nie chce zejść, przy próbach delikatnych zepchnięcia łapie mnie pyskiem, chce gryźć., Pozostałym kotkom nie podoba się taka zaborczość Miki. Ona nawet jak ukucnę przy DeeDee potrafi mi wejść na plecy, jak wystaje mi kawałek ud też się gramoli. Itp. DeeDee jkest też wkurzonma i smutna, domaga się uwagi, ale bez obecności innych kotów. Jak się położy do głaskania a któraś podejdzie (też do głaskania) DeeDee ucieka sycząc, a jak jest odpowiednia odległośc to i opluje bądź trzepnie łapą.
Nutka i Notka to samo.
A bardzo niepokojące jest sikanie za kuwetę - po weekendzie miałam zasikaną łazienkę, a nawet pokrywke od kosza na śmieci - pewnie któraś uciekając zesikałą się ze strachu.
No bo jak inaczej to wytłumaczyć?
Chciałam zabrać DeeDee w przyszłym tygodniu do Mamy, ale już wiem, że moja siostra będzie ze swoją kotką, której DeeDee nie znosi, a Milenie nie chcę fundować stresu związanego z nowym kotem..