Witam, nie znalazłam nigdzie podobnego wątku, jeśli coś przeoczyłam to przepraszam.
Mam 3 koty i psa. Koty kastrowane/sterylizowane, niewychodzące - dwa ok 5,5 roku i jeden ok 2,5. Najmłodszy kocur-Lisek kocha wszystko i wszystkich, dwa starsze to kocur-Narcyz (głuchy) i kocurka-Księżniczka, które adoptowałam w odstępie pół roku jak były małe. Międzyczasie 2 lata temu pojawił się inny trzeci kot, z którym Narcyz się zaprzyjaźnił, niestety bardzo poważnie chorował ... Narcyz ogromnie przeżył jego zniknięcie, miesiącami go szukał, naśladował jego zachowania i płakał. Postanowiłam, że wezmę kolejnego obecnego Liska. było to niecałe 1,5 roku temu.
Koty ogólnie dogadują się, nie mam z nimi żadnych problemów (poza opisanym m niżej), są zdrowe, razem śpią ze mną.
Bawią się, Lisek z Księżniczką i Lisek z Narcyzem, albo oczywiście ze mną czy moim facetem, Lisek też chętnie bawi się z psem. Natomiast od czasu do czasu, w różnym natężeniu Narcyz coś "widzi" i boi się tego. Kupuję mu co jakiś czas obrożę z feromonami i jest ok.
Również co jakiś czas Narcyz atakuje Księżniczkę - rzuca się na nią i ją gryzie, wyrywa jej pęki sierści, ona biedna się wydziera wniebogłosy, jest totalnie przerażona, nawet się nie broni tylko próbuje uciec. Kiedyś Księżniczka bawiła się z Narcyzem, spali razem, myli się teraz często warczy na niego i ucieka. Widzę, że jest przez to bardzo zestresowana nim - często boi się podejść do miseczek, gdzie zawsze jadły wszystkie obok siebie. Czasem nawet warczy na drugiego kocura, chociaż on nigdy jej nic nie zrobił i jest zwykle przerażony sytuacją. Ale też kilka razy odganiał Narcyza od niej. Narcyz zaatakował ją kilka razy jak była w kuwecie, więc zaczęła korzystać przy mnie. Niestety nie zawsze zdążę dobiec go odciągnąć. Karzę go najczęściej wodą której nienawidzi,czasem na gorącym uczynku zanim złapię spryskiwacz dostanie klapsa ale nic sobie z tego nie robi. Z resztą wystarczy, że za nim chodzę i on wie, że przeskrobał, ale te nie zawsze sobie z tego coś robi.
2 weterynarzy mi mówiło, że mogę mu podawać tabletki ale szczerze mówiąc nie uważam tego za rozwiązanie. Nie chcę mu wciskać leków uspokajających, zwłaszcza, że nie zdarzają się te ataki codziennie. Czasem jest kilka tygodni spokoju, a czasem kilka ataków na kotkę dziennie. Drugiego kocura, poprzedniego czy obecnego, nie atakował nigdy, bawią się, myją, śpią razem wtuleni. Do kocicy też przychodzi się położyć, o ile ona ze strachu nie ucieknie. Dodatkowo z lekami był by problem z samym podawaniem, Narcyz bardzo się stresuje przy lekach, nie chce zjadać i jest koszmar.
Narcyz nie odgania Księżniczki od miski, ani też nie okazuje zazdrości jak ją głaszczę czy bawię się z nią. Przez większość czasu funkcjonują normalnie.
Czy ktoś miał podobną sytuację i może mi doradzić co zrobić?