Wojna rezydentów...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 09, 2016 12:12 Wojna rezydentów...

Witam serdecznie. Mam problem i wierzę, że wspólnymi siłami znajdziemy rozwiązanie. Otóż sprawa wygląda tak: dwie rezydentki trzynasto- i dwuletnia. Seniorka to wersja bojowa kota, juniorka kot-hippis kochający cały świat. Zgoda pomiędzy nimi była jako taka, tolerowały się ale nie kochały. Czasami doszło do lekkich łapoczynów, ale ogólnie spokój. Do piątku. W piątek zaszła do mnie sąsiadka i zniosła swojego kocura dosłownie na pięć minut, chciała pokazać drugiej koleżance. Seniorka byłą zamknięta w pokoju. juniorka ganiała po mieszkaniu. Młoda zobaczywszy kocura wpadła w taki szał, że pogoniła go do doniczki z kwiatkiem. Facecik nawet puścił kupala ze strachu. Przeprowadziłam błyskawiczną akcję separacji kociambrów, kocur został odniesiony do domu. Juniorka się uspokoiła. Sąsiadka poszła, wsypałam do misek jedzonko, przyszły rezydentki. Zjadły i... zaczęlo się kongo. Juniorka zaczęła atakować seniorke całym arsenałem zachowań agresywnych czyli było i stroszenie ogona i fuczenie i syczenie i bieg bokiem... i wrzask i pisk i co tylko jeszcze można. Seniorka zbaraniała i nie widziała co ma zrobić, nawet nie atakowała. Oczywiście nastąpiła szybka separacja, która trwa do dziś. Jak są osobno jest ok, jak są razem zaczyna się kongo. Separujemy je od siebie, ale żal mi seniorki, bo siedzi sama w pokoju. Młoda źle znosi zamknięcie :( Dla nas młoda jest nadal mizista i kochana. Tuli się i mruczy.
Młoda jest w trakcie leczenia wyrwanego pazura, seniorka ma niewydolność nerek. Przebadane, wychuchane. Dajemy młodej stress outa, zamówiliśmy dla obu obroże z fermonami. Jak myślicie, jest szansa, że się ponownie dogadają? Pluję sobie w brodę, że nie zareagowałam na to, że sąsiadka chce przynieść swojego sierściuszka... Jakoś takie zamieszanie było i nagle się patrzę, a ona z kotem... Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się po młodej takiej akcji...
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"

ifokry

 
Posty: 285
Od: Śro gru 16, 2009 18:41
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 09, 2016 12:20 Re: Wojna rezydentów...

Obcy kot to wróg na terytorium kocic. A to co się dzieje to moim zdaniem tzw agresja przeniesiona. Rada z poradników to traktować koty, jak gdyby nigdy się nie znały i stopniowo zaznajamiać je ze sobą jak przy zwykłym dokoceniu.
Nie pozwól sąsiadce na powtórkę

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 09, 2016 12:45 Re: Wojna rezydentów...

Dzięki Alija za odpowiedź. Ciekawe, czy są szanse powodzenia. Nie wyobrażam sobie, że będziemy je ciągle separować od siebie, a na myśl, że trzeba będzie oddać którąkolwiek serce mi się kraje...
Jak wprowadzaliśmy Tolkę (juniorkę) do domu, nie było dużych problemów. W miarę szybko się zaakceptowały, nawet nie potrzebna była separacja... Teraz widzę, że będzie duży problem, bo to młoda teraz "rządzi na dzielni"... Mam takie wyrzuty sumienia, na to, że sąsiadka przyniosła Mariana, że się nawet nie pytaj...
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"

ifokry

 
Posty: 285
Od: Śro gru 16, 2009 18:41
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 09, 2016 12:57 Re: Wojna rezydentów...

A może na parę dni sprzedać Tolkę (agresorkę) teściom? I tak spróbować ją wprowadzić? Tylko czy to nie będzie krzywdzące dla niej?
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"

ifokry

 
Posty: 285
Od: Śro gru 16, 2009 18:41
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 09, 2016 13:04 Re: Wojna rezydentów...

Uda się na pewno :D . Wymieniaj zapachy, potem kontakt wzrokowy przez małą szparkę w drzwiach, podawanie jednocześnie smakołyków obu kotkom, żeby kojarzyły siebie pozytywnie. Wspólna zabawa np wędką też może pomóc.
Dałabym też Felíwaya do kontaktu i ew obróżki feromonowe.
Nawet nie myśl o oddawaniu żadnej. Trzeba tylko spokoju i cierpliwości.
Pomysł z czasowym oddaniem kotki nie wydaje mi się dobry

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 09, 2016 13:14 Re: Wojna rezydentów...

Feliway do kontaktu u nas nie działa :( Obróżki już zamówione, będą w tygodniu, Tolka dostaje też stress outa. Zabawa - to tylko młoda ogarnia, seniorka robi za typowego Garfielda ;) Patent na kontakt wzrokowy w naszym przypadku polega na tym, że Kamil trzyma Tolkę na rękach, ja gadam do Puniaka ;) Tolka w objęciach swojego "Pana i Władcy prawie bóstwa" spokojna i zrelaksowana, lekko tylko puszy ogon ;)
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"

ifokry

 
Posty: 285
Od: Śro gru 16, 2009 18:41
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 09, 2016 13:24 Re: Wojna rezydentów...

Spróbuj te miejsca w których był kocur sąsiadki popsikać czymś, żeby zabić wraży zapach. Nie wiem, może walerianą, kocimiętką, Feliwayem w sprayu. Tak mi przyszło do głowy, nie wiem czy zadziała.
Usunęłaś dokładnie zapach kocura tam, gdzie popuścił? Kocice mogą go wciąż czuć. Tu pomoże zmycie octem

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 09, 2016 13:40 Re: Wojna rezydentów...

Zmyłam tylko wodą z płynem, bo popuścił na kanapie. Tam gdzie chodził nie myłam, nie pomyślałam o tym, ale zaraz to uczynię. Seniorki zapach nie rusza, spała już koło tego miejsca. Każdy pomysł jest dobry, bardzo dziękuję Ci za pomoc :)
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"

ifokry

 
Posty: 285
Od: Śro gru 16, 2009 18:41
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 09, 2016 13:49 Re: Wojna rezydentów...

A sąsiadka swojemu kotu też zrobiła "fajną" przysługę.. Biedny kocur najadł się strachu

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 09, 2016 14:00 Re: Wojna rezydentów...

Nic nie mów, żal zwierzątek... Gdyby mi powiedziała, że chce znosić Mariana, to zamknęłabym Tolkę. A tu małe zamieszanie wyszło, ja robię herbatę na babskie spotkanie, odwracam się i widzę sąsiadkę z kotem w objęciach. Wyznaję zasadę, że zawsze pyta się właścicieli zwierząt, czy można przynieść swoje. Ona nie zapytała. Jestem wściekła jak nie wiem co. Narobiła mi problemu tam, gdzie już go nie było i naraziła zwierzęta na stres ;( I nas przy okazji też. Bo boję się teraz wyjść do pracy,żeby mi się kociaste jakoś nie wydostały i nie pozabijały się wzajemnie :(
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"

ifokry

 
Posty: 285
Od: Śro gru 16, 2009 18:41
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 09, 2016 15:11 Re: Wojna rezydentów...

wszystko się unormuje, trudno, stało się. Trzymam za spokój w domostwie :ok:

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 09, 2016 15:44 Re: Wojna rezydentów...

Dziękuję :)
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"

ifokry

 
Posty: 285
Od: Śro gru 16, 2009 18:41
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon sty 16, 2017 19:26 Re: Wojna rezydentów...

Podpytam jak to się zakończyło? bo ja od wczoraj mam identyczną sytuację,przez 10 min był kot sąsiadki,znalazłam go na klatce i jak tylko otworzyłam drzwi,moje tak go zaatakowały,że leciała mu krew z oderwanego pazura,jak sąsiadka swojego zabrała to moje się przestały poznawać!!!tak się żarły,że nie mogłam rozdzielić!!cały czas warczą na siebie,uszy po sobie walenie ogonem o podłogę i atak.Rozdzieliłam każdego do innego pokoju i tak siedzą ,nie jedzą nie piją nie sikają,nie wiem co robić jak na nowo oswajac koty,które są ze sobą od urodzenia i nagle takie coś?Ifokry napisz proszę kiedy u twoich ta agresja się zakończyła i co pomogło?
Obrazek
24.05.2011 [*]

Tess 1610

 
Posty: 760
Od: Nie mar 19, 2006 1:19
Lokalizacja: Gdańsk




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kotcsg, mt85, polly.polly i 261 gości