Jakoś w okolicach kwietnia-maja, wylatujemy z mężem na 2 tygodnie i zastanawiam się co zrobić z kotami (a jest ich trójka), nie wiem, która opcja będzie najlepsza. Do tej pory jak wyjeżdżaliśmy to problem był mniejszy, bo mieliśmy jednego kota, jednak kocia rodzina się rozrosła wiec i sytuacja się trochę skomplikowała. Może napiszę jakie mam opcje i jakie widze plusy i minusy:
1. Koty zostałyby w domu same. Każdego dnia do naszego domu przychodziłaby teściowa, ogarnęłaby kuwety, dała jeść, pobawiła się chwile i tyle, tak koty byłyby same ze sobą. Plusy - koty zostają na swoim terenie, nie ma stresu zmiany miejsca. Minusy - koty mają kontakt z człowiekiem tylko przez jakąś godzinkę dziennie, obecnie nasze koty przyzwyczajone są do tego, że jednak większość czasu, ktos jest w domu
2. Koty zostają przetransoprtowane do teściów lub do brata męża i żyją sobie tam normalnie z rytmem dnia "nowego" domu. Plusy - ktoś zawsze jest z kotami. Minusy - zmiana miejsca, nowy teren - niby znany, bo byly tam pare razy, ale jak jeszcze mielismy jednego kota i zostawał w teoretycznie znanym miejscu ale nie "jego" to się bardzo stresował. Ta opcja pasuje mi najmniej, wydaje mi się najbardziej inwazyjna w rytm życia kotów.
3. Koty zostają w domu, a na pewien czas np. tydzien zamieszka z nimi moja mama, pozostały czas byłaby opcja 1. Plusy - w zasadzie wszystko zostaje po staremu, jest opieka nad kotami 24h, jest ich własny kąt. Minusy - nie wiem czy uda mi się to zorganizować z mamą, ona też ma swoje zajecia ale wstępnie się zdeklarowała na tak, oraz to, że jedna z moich kotek, nie przepada za "obcymi" w domu tzn. jak ktoś się u nas zatrzymuje na parę dni, to nasza słodka koteczka daje komuś takiemu 5 dni na wyprowadzkę, jeśli ktoś zostaje dłuzej - sika mu na łóżko
, tak długo sika, póki ten ktoś wyjedzie i jeden dzień po, dla pewności
wiec nie wiem jak zareaguje na to, że nas nie bedzie, a będzie ktoś "obcy".
Na razie zaklepana jest opcja 1 (zresztą, tak to zawsze funkcjonowało przy krótszych wyjazdach), planuje dokupić z dwie dodatkowe kuwety (teraz są trzy) i wpiąć feromony do kontaktu.
Pytanie: co myslicie o tych opcjach? co jeszcze można zrobić, żeby koty się sytuacja niestresowały?