Ale "zajęta miejscówka" tak bardzo wpływałaby na deyzję Bąbelka? Nie twierdzę, że to niemożliwe, chociaż wydaje mi się, że może bardziej to kwestia hierarchii, przy czym trudno mi jest jednoznacznie powiedzieć, jak ona wygląda, bo w każdej sytuacji jest nieco inaczej.
Z jednej strony kota robi za matronę - spokojna, wyważona, jak psu powie "nie", to piesa respektuje. Ale jeżeli piesa je smakołyk (to nie dotyczy miski), to wara wszystkim kotom. Jak chce gdzieś podejść (np. do mnie), to żaden kot nie jest przeszkodą. Rzadko razem się bawią, odkąd kota urosła, chociaż na wyjeździe piesa próbowała zaczepić (może właśnie z zazdrości). Wtedy kota uciekała.
Jak Bąbelek chce się bawić z kotą, to trudno jej się opędzić. Często mu ustępuje. Ale nie w psim legowisku. I nie na swoim posłanku (kiedyś z przymusu musiały się dzielić). Najczęściej to on musiał jej ustąpić (albo mogły leżeć razem). Nawet na kanapie zazwyczaj mu ustępuje. Bąbelek się przymila do człowieka, kota patrzy, przychodzi (pewnie zazdrosna), kładzie się koło człowieka, wówczas Bąbelek zaczepia do zabawy (też pewnie zazdrosny), kota nie ma ochoty i odchodzi, a Bąbelek zostaje z człowiekiem. Czemu to samo nie obowiązuje na legowisku piesy? (nie to, żebym chciała, aby kota nie miała swojego miejsca, ale nie rozumiem mechanizmu).
Bąbelek piesę zaczepia do zabawy. Lubią się razem tarmosić. Nie przeszkadza mu duży psi pysk czeszący sierść na jego gardle. Leży jak placek i się temu poddaje. Jak ma ochotę się otrzeć o psa, to się otrze, chociaż niekoniecznie otrzyma coś w zamian. Bąbelka wszędzie jest pełno, chociaż najczęściej robi za kociaczka. Więcej mu wolno, chociaż nie bardzo dominuje. Tylko nie w psim legowisku jak są tam dwie panienki. Wtedy się boi.
Dlatego tak trudno mi to zrozumieć, bo hierarchia nie jest klarowna i nie zawsze jest taka sama
Nie wiem, czy widziałam kiedyś punkt trzeci. Jak Bąbelek masuje piesę, to najczęściej lata na zmianę od psa do mnie i z powrotem po kilka rundek, więc w to wszystko kota nie bardzo wkracza (to też jest ciekawe. Czasem mam wrażenie, że Bąbelek chciałby mnie masować, ale nie umie łysej pańci, więc leci odruchowo do psa, bo ten pozwoli się pomasować i ma do tego odpowiednią, owłosioną, miękką powierzchnię. Potem wraca do mnie, bo przecież chciał być ze mną. No ale nie da się masować, więc znów do psa. Kiedyś zrobił chyba z 6 rundek).