Bonifacy jest już po zabiegu, przedwczoraj miał zdjęte szwy. Wszystko poszło dobrze, został wykastrowany, miał usunięte pozostałe korzenie zębowe i skorygowane dolne powieki. Niepokoi mnie jeszcze to, że chrumie i chrapie jak pies, tak jakby podczas wciągania powietrza coś przeszkadzało.
Bonifacy bardzo potrzebuje domu, jest to wspaniały kot, którego bardzo pokochaliśmy, ale niestety nie dam rady go zatrzymać. To drugi kot, drugi kocur na którego mam alergie, do tego nie przepada za psami (mam dwa), a moje kotki są felv+. Izolujemy Bonifacego cały czas, nie puszczam go do kotek, ale jak je widzi to od razu ożywia się i tak ładnie zaczyna "gadać". Na pewno będzie szczęśliwy, gdy zamieszka z inna miłą kocią towarzyszką - i takiego domu szukamy.
Jeśli osoba która zechce przygarnąć Bonifacego dużo przebywa poza domem, to też nie będzie problemu, kot dużo śpi, jest spokojny i załatwia się do kuwety.
Martwi mnie jego zachowanie, czasami (teraz już coraz rzadziej) potrafi nagle walnąć łapą (wbić pazury) i trzymać, albo złapać się ręki i gryźć, zwłaszcza gdy dotyka się go np podczas czesania w okolicy tylnych łap i ogona. O dotykaniu łapek to w ogóle nie ma mowy. Trzeba się z nim delikatnie obchodzić bo gwałtowne ruchy go przerażają - nie ucieka tylko kuli się, głaskane bardzo go uspokaja.