Przespałam się, ale głowa mi pęka jak pękała.
Mediolana zabił ten cholerny FIP i to wysiękowy, choć mały był chudy jak szczapka i nic nie wskazywało na obecność płynu. Wetka była w lekkim szoku jak otworzyła go w czasie sekcji. Teraz już wiem, że powinnam decyzję podjąć co najmniej kilka dni temu, a nie karmić na siłę i przedłużać, ale nic nie było widać. A wiecie jak jest z suchym...do końca mamy nadzieję, że to jednak coś co damy radę zwalczyć
Przedłużyłam mu cierpienie i muszę z tym żyć.
Przeglądając wstecz posty, zeby sprawdzić kiedy zobaczyłam, że coś jest z kotem nie tak zauważyłam, że nie napisałam o Determinacji. Ona też odeszła już jakiś czas temu[*] Nie udalo się jej uratować. Jedyne dobre, że umarła w spokoju na moich rękach, a nie w klatce.
Ech
I dzięki za Waszą obecność!