izka53 pisze:gdybym miała takie konkretne kontakty to już bym je podała. TOZ przyszedł mi do głowy, bo jest to organizacja taka jakby bardziej oficjalna. Fundacje - w rozumieniu wielu - to właśnie nawiedzone kocie aktywistkizuzia96 pisze: Gdzie Ty jeździsz na te konwoje? Jeździsz po Polsce, mógłbyś np. przewieźć przy okazji kota czy nie bardzo?
Zuzia96 - to są konwoje osadzonych, często naprawdę groźnych przestępców. Wyobrażasz sobie transporter z kotem w więźniarce ?
Nie wiem, nigdy nie byłam w więzieniu, pewnie faktycznie głupie pytanie
Ale chodzi mi o to, czy byłaby jakaś możliwość dowieźć koty do innego miasta, wtedy byłoby łatwiej coś im znaleźć. Mnie się wydaje, że te koty powinny zostać stamtąd zabrane. Jakie komfortowe warunki, skoro nikt o nie nie dba? Nawet jak jakaś fundacja pomoże w kastracji, to kto potem będzie się zajmował tymi kotami? Resztki z więziennej stołówki to za mało, przecież Tal-Rash opisał jak konał jeden czy drugi kot po wypadku, ludzie na to patrzyli i nikt nie zrobił nic. Nikt nawet nie zadzwonił do TOZ-u, do fundacji, gdziekolwiek, żeby chociaż skrócić cierpienia...