Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 29, 2016 9:22 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

jedna z moich ulubionych rozmów adopcyjnych. Sms-y z pytaniami o kota. Proszę o telefon wyjaśniając, że nie przeprowadzam rozmów przez sms. Odpowiedź 'to proszę do mnie zadzwonić, bo ja nie mam nic na karcie' :lol:
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pon sie 29, 2016 9:23 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol pisze:FarciKot 8) oddasz tego swojego kota ze schroniska komuś, kto wprawdzie nie będzie miał na kuwetę, ale będzie miał serce dla kota?
rozsądek to nie jest częste zjawisko, i trudno go zmierzyć

ja tam sie nie przejmuję czy komuś wchodzę w życie z buciorami czy nie (nie mam wrażliwości jak to mówią),
i jak ktoś nie ma na kuwetę (jednak pani chciała kota z kuwetą, bo kocha bardzo koty, ale na kuwetę jej nie stać)
albo nie ma na telefon do mnie
albo się obraża jak go pytam czy go będzie stać na kota, tez na veta w przypadku jakiejś kociej choroby
to po prostu kota ode mnie nie dostanie


Nie -- nie zrozumialas mnie. Jasne, ze w takiej sytuaccji nie. Ale jesli zamiast kupic wypasiona kuwete zrobi ja z czegos innego np pudelka z Ikeii czy miski na pranie, a drapak czy jakies legowiska tez zrobi domowym sposobem -- ODDAM!
Ja tez rzadko gdziekolwiek dzwonie -- oszedzam na fonie na Acane dla kotow :P :ryk:
Ostatnio edytowano Pon sie 29, 2016 9:26 przez FarciKot, łącznie edytowano 1 raz
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

Post » Pon sie 29, 2016 9:25 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

nie oddzwaniasz do tych wszystkich, którzy tak strasznie kochają koty i chcą Twojego kota, i nie maja kasy na dzwonienie, ale koniecznie chcą wiedzieć co wchodzi w wyprawkę dla kota? 8)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon sie 29, 2016 9:30 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol pisze:nie oddzwaniasz do tych wszystkich, którzy tak strasznie kochają koty i chcą Twojego kota, ale nie maja kasy na dzwonienie, ale koniecznie chcą wiedzieć co wchodzi w wyprawkę dla kota? 8)


NIE nie oddzwaniam :twisted: i nie odpisuje na esy w sprawie kotka. Mam w ogloszeniu wyrazne napisane -- tylko kontakt mailowy i telefoniczny. Jesli im zalezy, a nie moge odebrac to zadzwonia jeszcze raz. Jesli nie zadzwonia to znaczy, ze słabo im na kocie zalezy. Wyprawki w ogloszeniu nie proponuje, w rozmowie tez nie obiecuje, co nie znaczy, ze kociak jej nie dostanie.
Nie chce zeby zglaszali sie do mnie laszacy sie na wyprawke, a nie na kota.
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

Post » Pon sie 29, 2016 9:37 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ja tez wyprawki w ogłoszeniu nie proponuję
a i tak wiele telefonów zaczyna się od słów "co jest do kota?" 8)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon sie 29, 2016 9:40 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol pisze:ja tez wyprawki w ogłoszeniu nie proponuję
a i tak wiele telefonów zaczyna się od słów "co jest do kota?" 8)



Bo nauczyli ich tego Ci nadziani, co biora kotka na kilka dni, a jak sie znudzi to pozniej oddaja w necie z wszystkim byle sie go pozbyc.
Czesto mozna spotkac takie ogloszenia -- wyprawki naprawde wypasione, a kociaki male i słodkie.
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

Post » Pon sie 29, 2016 10:27 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

FarciKot pisze:
Patmol pisze:nie oddzwaniasz do tych wszystkich, którzy tak strasznie kochają koty i chcą Twojego kota, ale nie maja kasy na dzwonienie, ale koniecznie chcą wiedzieć co wchodzi w wyprawkę dla kota? 8)


NIE nie oddzwaniam :twisted: i nie odpisuje na esy w sprawie kotka. Mam w ogloszeniu wyrazne napisane -- tylko kontakt mailowy i telefoniczny. Jesli im zalezy, a nie moge odebrac to zadzwonia jeszcze raz. Jesli nie zadzwonia to znaczy, ze słabo im na kocie zalezy. Wyprawki w ogloszeniu nie proponuje, w rozmowie tez nie obiecuje, co nie znaczy, ze kociak jej nie dostanie.
Nie chce zeby zglaszali sie do mnie laszacy sie na wyprawke, a nie na kota.

Też tak robię. Jak masz interes to sie odezwiesz. Ja nie oddzwaniam.
Nie daje wyprawek. Kot jest wyprawiony na maksa. Ma szczepienia, odrobaczenia, testy i ew kastracja -za "darmo" kota dostają. Maja tylko dbać o kota, kupić mu żarcie jakie jest u nas, zabezpieczyć otwory. Dom nie musi być bogaty. Ma mieć rozsądek i serce. Zawsze pytam (w ankiecie jest też pytanie) czy są w stanie ponieść wydatki z kotem związane.
Miałam pytania co kot dostanie ze sobą. NIC! Tak jak pytanie ile dni wcześniej mają do mnie zadzwonić by dać znać o skończeniu się żwirku i żarcia. Bym wyrobiła sie kupić. Znaczy się całe życie kota miałam im finansować. O zdziwku, że nie leczę i nie doszczepiam wyadoptowanych kotów na swój koszt nie wspomnę. Miałam telefon ,że skoro kota "pozbywam" się to oni wezmą tylko samą wyprawkę. Wszak mnie już potrzebna nie będzie. Była pani co pięknie mówiła o adopcji. Sprawdziłam ją w necie (zawsze sprawdzam) i dowiedziałam się ,że żebrze o kuwetę ,karmę i żwir bo chce dać dom biednemu kotu. Znaczy ratuje go :mrgreen: Tak można gadać i gadać. Najbardziej lubię akcje typu badania. Dzwoni "chętny" z całą listą roszczeń dot. badań jakie kot ma mieć zrobione. 3/4 nawet nie wie o co w nich chodzi. Ale ma taki kaprys i kot MUSI je mieć wykonane. Nie na jego koszt ale na mój. Ja chcę pozbyć się gada w futrze. Zawsze proszę o zrobienie takich samych badań rezydentowi grzecznie tłumacząc ,że icgh zwierz też jest zagrożeniem dla mego. NIGDY nie oddzwoniono ,że takie są już zrobione. Święte oburzenie aż kapie jak śmiem co kolwiek chcieć.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pon sie 29, 2016 11:20 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Asia ja nie daje zadnych specjalnych wyprawek. Ale czesto w zooplusie zdarzaja sie gratisy to zbieram i poznej mam. Jakis kocyk, zabawke, drapaczek. Teraz sa fajne miseczki z podkladka np. Takich samych rzeczy uzywam w domu. No jesli karma z netu a adopcja szybka to jedzonko na kilka dni, zeby nie przestawiali od razu. I to tez wedle uznania tego co kot lubi. Jesli wiem ze kociak cos szczeglnie lubi np kocyk, legowisko, czy zabawki to daje, zeby mial w nowym domu cos swojego z czym lepiej bedzie sie czul na poczatku. Ale to daje tylko wtedy kiedy to ja uznam za słuszne i mam chec. Pytajacym o wyprawke mowie papa -- odpadaja w przedbiegach.
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

Post » Pon sie 29, 2016 12:36 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Staram się by kot "szedł" z ulubionym kocykiem czy zabawką. To ułatwia aklimatyzację. Ale różnie to bywa. Zbieram gratisy także. Ale mamy sporą ilość tymczasów rocznie o maluszkach nie wspominajac ,więc wsio się zdziera. I to migusiem. Od maja mamy 4 miot w domu o starszakach nie wspominając. Wiem ,że to nie jest dużo bo inni maja ciężej. Jednak dla nas to spore obciążenie. Więc nie da rady poszaleć. Samo obrobienie stadka to już horror. Różnie bywa. Dlatego rozumiem ,że można nie mieć tego czy owego. Do klatek wstawiam zwykłe miski jeśli mi kuwet nie starcza przy zageszczeniu. Nawet lepsze bo wyższe i bardziej prostokątne więc malce czy starszaki nie wysypuja tak żwiru. Ale musi dom mieć transporter i jako takie wyposażenie . Nie jestem fanem drogich gadżetów. Ale łyso też nie powinno być. Swoimi doświadczeniami dzielę się z ew opiekunami by ich nie przerażały koszty. Nie trzeba kupować cudów na patyku ,można samemu coś zrobić.Wystarczy deczko chęci. To samo z jedzeniem. Dobry mięsny posiłek napakuje furę kociąt i jest tańszy nić puszka. Wet to zawsze wydatek i najbardziej z tymi kosztami należy się liczyć.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pon sie 29, 2016 19:31 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Mam dwa koty pierwszy jest ze schroniska, drugi z DT. Podczas, żadnej z tych adopcji nie spotkał mnie nic zaskakującego, nie było dziwnych pytań, utrudniania adopcji, nadzwyczajnych wymagań, a wręcz przeciwnie uzyskaliśmy dużo cennych informacji, porad oraz wsparcia kiedy nasze kotki przyzwyczajały się do siebie. Dziwię się, że ktoś może mieć coś przeciwko wizycie przed adopcyjnej, czy po adopcyjnej (oczywiście zakładając, że nie są to ciągłe nieuzasadnione wizyty, które można już nazwać nękaniem). Ja patrzę na takie wizyty z punktu widzenia matki, w końcu chyba większość z nas, kiedy zbliża się czas gdy maluch idzie do żłobka, przedszkola przeprowadza rozpoznanie terenu, zaciąga informacji od innych matek, sprawdza warunki i szuka odpowiedniej, najlepszej z możliwych placówki. Wiem, że kot to nie dziecko i wiele osób oburzy się jak można porównywać zwierzę do dziecka, jednak nie zostaje się DT jeśli się nie ma serca dla zwierząt, pomijam wkład finansowy, poświęcony czas ponieważ moim zdaniem, tu nie chodzi o włożone pieniądze tylko o włożone serce. Osobiście wzruszyłam się kiedy adoptowaliśmy naszą drugą kotkę i gdy otworzyłam książeczkę zdrowia było tam ołówkiem wpisane "Ognisia"niby nic, ale to zdrobnienie dało mi jeszcze większe poczucie, że w DT dostała dużo ciepła, troszczono się o nią. Trudno więc oczekiwać, że ktoś kto poświęcił kotu tyle serca nie będzie się interesował jego losem, odda go pierwszej lepszej osobie. Czy oddalibyście własne dziecko pod opiekę osoby, o której nic nie wiecie, zgodzilibyście się, żeby przebywało w miejscu którego nie widzieliście na oczy, tylko w oparciu o krótką rozmowę tel. ? Dla mnie rzeczą zupełnie normalną jest, że DT chce poznać przyszły DS i zobaczyć w jakich warunkach będzie przebywał kot. My wprawdzie mieliśmy tylko wizytę przed adopcyjną, ale nie miałabym nic przeciwko, gdyby DT chciał do nas wpaść zobaczyć jak się miewa kotek, którego powierzono naszej opiece, nie mamy nic do ukrycia, kotka jest częścią naszej rodziny i nie muszę się niczego obawiać, rozumiem również potrzebę zobaczenia na własne oczy prze DT jak się kot zaaklimatyzował, czy jest mu dobrze, czy DS właściwie o niego dba.
Myślę, że przy adopcji zarówno DT jak i DS musi kierować się zdrowym rozsądkiem oraz zasadą wzajemnego zaufania i zrozumienia, a wtedy cała ta procedura adopcyjna nie będzie taka straszna.

Seramarias

 
Posty: 337
Od: Śro lip 15, 2015 11:38

Post » Pon sie 29, 2016 21:13 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

..........
Ostatnio edytowano Czw paź 27, 2016 15:28 przez Alija, łącznie edytowano 1 raz

Alija

 
Posty: 2188
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 28, 2016 11:59 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Dorzucę jeszcze raz wieści z drugiej strony frontu :) Może mam wybitnego pecha, a może jednak coś jest w opinii o zwierzolubach/organizacjach prozwierzęcych, które nienawidzą ludzi/mają w zadzie dobrostan zwierząt - byle hajs z datków się zgadzał...

Po przejściach z dwiema fundacjami (w jednej nas zwodzono miesiąc i do dziś nie wiemy czy ten kot w ogóle istniał - na pewno to istniały nasze datki na niego, w drugiej - kto chce niech wróci do mojego wcześniejszego posta), uznaliśmy że odpuszczamy, ale fejs ciągle podrzucał mi schroniskowe rozpaczliwe wieści o kotkach, które potrzebują domu. Przełamaliśmy się... Dzwonię do pierwszego schroniska (albo raczej z nazwy "azylu") - nie zdążyłam powiedzieć, o którego kota chodzi, a już usłyszałam, że zwierzęta wyadoptowują wyłącznie do mieszkań własnościowych. Mieszkamy w wynajętym, więc mamy spadać, bo tacy jak my to nieodpowiedzialni gówniarze (ekhem... ekhem... rozumiem, że młodo wyglądam i cera czasem "nastoletnia", ale 30stka w papierach stoi jak byk). Zresztą podobnie jak większość ludzi w naszym wieku...
Drugi schron: wolontariuszka zapewnia, że kot jest zdrowy jak ryba. Przed wyjazdem na zapoznanie konsultacja ze znajomymi, którzy stamtąd brali koty. Dwie niezależne osoby mówią, że usłyszały dokładnie to samo, ale koty okazały się chore (jeden nie do odratowania). Niestety, za mało mam doświadczenia z kotami, żeby zaryzykować w ten sposób. Zanim ktoś mnie pojedzie za chęć adopcji zdrowego kota - nie oczekuję gwarancji na kota, ale chcę uczciwej informacji, żeby wiedzieć na co się przygotować.
Dom tymczasowy jednej fundacji - pani pyta o dzieci. Nie mamy, ale planujemy za 2-3 lata i chcemy, żeby kot wtedy był dorosły, oswojony z dzieciarnią w dalszej rodzinie itp. Pani nie wydaje do domów z dziećmi, dzieci to zło.
Ostatnia fundacja (wydawała się sensowna) - przechodzimy procedurę, poznajemy kotka, wszystko wydaje się iść ku dobremu. Pani ma oddzwonić (teraz niech Wam się przypomną wszystkie anegdoty o rozmowach kwalifikacyjnych i "skontaktujemy się z panią"), ale przez tydzień cisza, więc dzwonię ja. Pani jest oburzona, że śmiem tak bezczelnie dopytywać, bo jesteśmy dopiero na 4. miejscu listy oczekujących na danego kota, a ona jeszcze się nie namyśliła. Ręce mi opadają, mówię, żeby honorowo oddaję swoje miejsce numerkowi 5.

Miesiąc później znajduję ogłoszenie o adopcji z hodowli. Kotka po karierze hodowlanej. Hodowczyni cierpliwie odpowiada na pytania, traktuje jak normalnego człowieka w pełni władzy umysłowej, podpowiada, doradza, opowiada. Umawiamy się na terminy - pani nie odbiera, ale oddzwania, rozumie, że ludzie mają swoje życie, sama ma rodzinę i obowiązki nie-kocie. Generalnie wreszcie mam poczucie, że ktoś nie traktuje nas jak idiotów - gramy w jednej drużynie ludzi kochających zwierzęta. Czujemy się w tej sytuacji jak partnerzy, a nie jak upierdliwi petenci w skarbówce... Sytuacja zmierza do happy endu, właśnie składam drapak :) To będzie najszczęśliwsza kotka na świecie.

Swoje wsparcie dla fundacji i organizacji zawiesiłam bezterminowo. Zamiast przelewów na cele niewiadome, wolę dokupić karmę i akcesoria dla pani karmiącej osiedlowe dzikuski. Amen :)

ElBrus87

 
Posty: 22
Od: Pt sty 08, 2016 23:16

Post » Czw wrz 29, 2016 9:14 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

A jakiego kota szukaliście? pewnie nie był to zwykły burasek/ czarnuszek tylko kot w typie, bo po takiego ustawiają się kolejki.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw wrz 29, 2016 9:38 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Szukaliśmy dorosłego, wysterylizowanego kota, który nie ma problemów z akceptacją psów i dzieci. Możliwie zdrowego i oswojonego z transporterem. Twoje "pewnie" jak kulą w płot, bo gdybyśmy chcieli rasowego, to od razu uderzylibyśmy do hodowli.

ElBrus87

 
Posty: 22
Od: Pt sty 08, 2016 23:16

Post » Czw wrz 29, 2016 12:29 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Elbrus osobiście nie mam adoptusów z fundacji czy dt , ale twoja opinia nie jest mi obca.
Co do wsparcia nie udzielam fundacjom w ciemno.
Pomagam znajomej działającej lokalnie.
Czasem kupi się karmę czasem jakiś grosik.
Mam wrażenie ,że z adopcji zwierzaków robi się wielki fanatyzm i utrudnia jak może.
Nie generalizuję , ale będąc domem dla czterech futer w tym trojga seniorów 13 plus.... Wiem ,że z moimi poglądami kota bym nie dostała.
Zaraz wyjaśnię:
Nie mam siatek na oknach .
Moje futra mogą chodzić na spacery.
Nie kupuję kosmicznie drogiej karmy.
Koty weta widują raz w roku. Drobne zabiegi - odrobaczanie we własnym zakresie.
Czy w takim razie taki dom jak ja nie mógł by mieć kota?????? Noo i tu się zaczynają schody.
Niektóre fundacje na mój gust nie bardzo chcą wyadoptowywać koty - czynnik kesh.....
Inna sprawa ,że dla mnie jak gdzieś pisałam umowy i wizyty to traktowanie adoptującego jak intruza i próba odstraszenia.
Taka polityka za kilka lat mocno się zemści chyba ,że nauczymy społeczeństwo ,że takie procedury nie są przeciwko niemu.
Jak na razie idee zachodnie w nie wyedukowanym społeczeństwie.
Tylko my mamy wybór zwierzaki z tak zwanego podwórka i dla bogatszych rasowe.
Tym czasem FB krzyczy o biedzie zwierzaków i krzyczeć będzie .
To na tyle.
Hi a miałam siedzieć cicho.

persiak1

 
Posty: 1469
Od: Sob paź 17, 2009 17:04

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 161 gości