Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 28, 2016 10:51 Re: koty Patmola

Koniczynka47 pisze:Zapewniam Cię, że gdyby więcej włożono pracy w jej socjalizację w ciągu tych pierwszych 12 tygodni to by była idealna.

Ciekawe jak byłaby Caillou gdyby ją wcześniej socjalizowano. Ona nie była wcale socjalizowana.
Z tego co sie dowiedziałam od osób, od których ją dostałam:
Caillou urodziła się pod Bielskiem Podlaskim, prawdopodobnie ok 15 lutego 2011 r, wtedy cały luty były silne mrozy i wszędzie tam w łąkach/polach dużo śniegu.
Daleko poza miastem, w zamkniętej szopie bezdomna suka, bardzo cwana i raczej łąkowo-polowa niż bezdomna, urodziła szczeniaki.

Obie panie, które miały kontakt z Caillou znały z widzenia jej matkę -nigdy nie podchodziła do człowieka, nigdy nie weszła do klatki łapki, wiosną, latem i jesienią radziła sobie sama 9polowała tez na myszy, ptaki). Czasem zimą pojawiała się bliżej ludzi, korzystała ze smietników, czasem ją dokarmiały -ale zawsze była na dystans. Widziałam ją na zdjęciu -bardzo podobna do Caillou, tylko bardziej kolorowa.

Przypadkiem jedna z pań, która mieszka w Bielsku i ma dwa swoje psy, i była z psami na spacerze akurat w tamtej okolicy, i te psy zaprowadziły ją pod ta szopę. I strasznie były podekscytowane. Z szopy słychać było piski, i były ślady psich łap.

Zaczęła zanosić suce ciepłe jedzenie, jedzenie znikała, słychać było szczeniaki. z czasem nawet czasem widziała szczeniaki. Do szopy nie wchodziła, szopa była zamknięta na kłódkę. Psy wchodziły i wychodziły jakimś podkopem. Szczeniaki były dwa.

A potem któregoś dnia, koniec kwietnia/początek maja -szopa była otwarta, a psów nie było. Była juz wiosna i podobno jakaś kobieta przyszła do swojej szopy, coś było o tym ze złapała te szczeniaki do worka, suka uciekła, a potem kobieta szczeniaka jednego oddała komuś tam, a Caillou jej uciekła. I z tydzień prawdopodobnie sama sobie radziła w łąkach. Miała ok 10 tygodni wtedy. Co jest możliwe, bo ona doskonale lapie myszy, ptaki, wiewiorki, wie jak polować na ryby, chetnie zje koniki polne i wykopuje sobie jakieś korzonki.

Potem ta pani, która dokarmiała jej mamę, szukała Caillou i znalazła i złapała. I Caillou była ok tygodnia, może parę dni dużej u innej pani, która pomaga psom na tamtym terenie, i ma u siebie psy którym szuka domów. Pani mieszka na końcu wsi, pod Bielskiem, ma domek z ogródkiem/podwórkiem. Nie chodziła z Caillou na spacery poza podwórko. caillou mogła być i w domu i na podwórku, spokojnie kontaktować się z innymi psami czy kotami, które tam mieszkały. I ta pani zaczęła zaraz ogłaszać Caillou.
Caillou przez ten tydzień głownie spała i jadła i znowu spała. Odsypiała. Miała kontakt z psami,z kotami, miała kontakt z człowiekiem -ale to sie chyba nie liczy jako socjalizacja. Bardzo dużo obserwowała.
Wiedziałam, że nie zna smyczy, nie zna miasta 8) i wymiotuje w samochodzie.

Do mnie przyjechała 13 maja (czyli miała prawie 3 miesiące). Była zadziwiona schodami w kamienicy (na poczatku ją nosiłam na 4 piętro i znosiłam na dól kilka razy dziennie), bała się ulic (tez ją na poczatku przenosiłam), wielkich worków na śmieci, wielkich facetów. Miasto ją zadziwiało. Ale jak po kilu dniach udało mi się z nią dojść do parku , a potem jeszcze w łąki -to już sama szła na smyczy przez ulicę, i przez schody nad ulicą i do parku. Chodziła na spacery i kręciła głową, żeby wszystko zobaczyć, powąchać. Na widok koparek czy innych maszyn to az siadała z zachwytu.
Wystawiała czasem niebezpieczeństwo (tak podnosi jedną łapę do góry i wskazuje nosem), ale jak mówiłam że w porządku, to uznawała że nie ma problemu. Zapisywała sobie gdzieś tam w mózgu , że kolejne rzeczy sa OK. I potem już do tego nie wracała.
Góry, rzeka, goście -ją zachwycało po prostu.

Jedyny problem, to taki, że nie jest to pies odwoływany, jeśli zobaczy dziki, sarny itd.
Pewnie to moja wina, trzeba było więcej lub inaczej ćwiczyć.

Jeśli górskie łąki kwitną, to są takie momenty, ze można ją wołać, a ona nawet się obejrzy -ale tak jakby mnie zupełnie nie widziała. Tak jakby była zaczarowana. Nawet nie ucieka, ale jest w swoim świecie.
Więc spuszczam, ją tylko w terenie znajomym, na łąkach za parkiem, i zawsze z linką. Na żadnych polankach, dalekich spacerach jej nie spuszczam.
Kiedyś ją spuszczałam,ona jest odwoływalna zasadniczo :roll: ale uznałam że to za duże ryzyko i kiedyś jej nie odwołam po postu.
A nie zawsze mam przy sobie Sweetie, która wtedy biegnie za Caillou, gryzie ją w pupę i zagania do mnie. Skutecznie.

Alibabe czeszę furminatorem. Kiedyś próbowałam innymi szczotkami, ale taki czesanie strasznie długo trwa, a niewiele się wyczesuje. Za dużo roboty i za mało efektu. I cały czas trzeba pilnować, żeby nie oberwać. To łatwiej machnąć codziennie kilka razy furminatorem.

Alibaba mieszka w kuchni, i albo siedzi na pralce, albo na kuchence -wiec zależy mi żeby się z niego nie sypało jak przechodzi. Ale i tak się sypie.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Nie sie 28, 2016 15:37 Re: koty Patmola

Patmol pisze:Ciekawe jak byłaby Caillou gdyby ją wcześniej socjalizowano. Ona nie była wcale socjalizowana.

Ależ była socjalizowana :wink: i to może nawet i więcej, niż w pseudohodowlach, gdzie szczeniaki siedzą non stop w kojcach, bez bodźców zewnętrznych, aż je ktoś nie kupi.

Patmol pisze:Z szopy słychać było piski, i były ślady psich łap.
Zaczęła zanosić suce ciepłe jedzenie, jedzenie znikała, słychać było szczeniaki. z czasem nawet czasem widziała szczeniaki. Do szopy nie wchodziła, szopa była zamknięta na kłódkę. Psy wchodziły i wychodziły jakimś podkopem.
A potem któregoś dnia, koniec kwietnia/początek maja -szopa była otwarta, a psów nie było. Była juz wiosna i podobno jakaś kobieta przyszła do swojej szopy, coś było o tym ze złapała te szczeniaki do worka, suka uciekła, a potem kobieta szczeniaka jednego oddała komuś tam, a Caillou jej uciekła. I z tydzień prawdopodobnie sama sobie radziła w łąkach. Miała ok 10 tygodni wtedy. Co jest możliwe, bo ona doskonale lapie myszy, ptaki, wiewiorki, wie jak polować na ryby, chetnie zje koniki polne i wykopuje sobie jakieś korzonki.
Potem ta pani, która dokarmiała jej mamę, szukała Caillou i znalazła i złapała. I Caillou była ok tygodnia, może parę dni dużej u innej pani, która pomaga psom na tamtym terenie, i ma u siebie psy którym szuka domów. Pani mieszka na końcu wsi, pod Bielskiem, ma domek z ogródkiem/podwórkiem. Nie chodziła z Caillou na spacery poza podwórko. caillou mogła być i w domu i na podwórku, spokojnie kontaktować się z innymi psami czy kotami, które tam mieszkały. Miała kontakt z psami,z kotami, miała kontakt z człowiekiem -ale to sie chyba nie liczy jako socjalizacja. Bardzo dużo obserwowała.

Szczeniaki poznały człowieka dość wcześnie i wiązały jego obecność z jedzeniem i brakiem zagrożenia z jego strony. Mogły opuszczać szopę i "zwiedzać" jej okolice. W trakcie tych wycieczek uczyły się bardzo dużo, miały ciągłą stymulację - psi móżdżek pracował "pełną parą". .
Z opisu wynika, że w ciągu tych pierwszych kilkunastu tygodni suka miała styczność z co najmniej kilkoma różnymi osobami i były to pozytywne kontakty. Z kilkoma psami, kotami też.
Ze smutkiem powtórzę, że niejedna hodowla nie zapewnia szczeniakom tylu doznań.

Patmol pisze:Wystawiała czasem niebezpieczeństwo (tak podnosi jedną łapę do góry i wskazuje nosem), ale jak mówiłam że w porządku, to uznawała że nie ma problemu. Zapisywała sobie gdzieś tam w mózgu , że kolejne rzeczy sa OK. I potem już do tego nie wracała.

Właśnie takie "zapisywanie w mózgu" jest wynikiem socjalizacji. Na początku to suka-matka uczy szczeniaki co stanowi zagrożenie, a co nie. Dlatego charakter suki też ma niebagatelne znaczenie. Później tę rolę winien przejąć człowiek i to jak najwcześniej. Suka też uczy szczeniaka podporządkowania.


Patmol pisze:Jedyny problem, to taki, że nie jest to pies odwoływany, jeśli zobaczy dziki, sarny itd.
Pewnie to moja wina, trzeba było więcej lub inaczej ćwiczyć.

To nie Twoja wina bo pies od małego najpierw miał przynoszoną zdobycz, a potem ją sam sobie zdobywał, nauczył się polować by przetrwać.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Nie sie 28, 2016 17:07 Re: koty Patmola

czyli lepszy pies od bezdomnej, ale rozsądnej suki, niz taki pseudo rasowy z pseudo-stowarzyszenia 8)

Sweetie jak miała 3 miesiące ktoś przywiązał do drzewa w lesie
były wtedy mrozy do -15; z nia był przywiazany jeszcze jeden pies, ale on nie przeżył
Sweetie jest bardzo oporna na mróz-nawet sie nie rozchorowała

Straz Miejska ja odwiązała po zgłoszeniu, i zawiozła do schroniska
usiłowała ich gryźć, i potem tez w schronisku (była kilka dni) szczerzyła się jak ktoś ją chciał głaskać i tak trochę próbowała jakby atakować,

Młoda się na nią uparła, a ja sięz zgodziłam
Młoda ją znalazła w tym lesie

Sweetie nie umiała nic. Nawet przywitać się z psem nie umiała. Coś robiła dziwnego, bo psy reagowały na nia agresją. Dopiero Caillou sie wtrącała, stawała przed Sweetie i cos tamtym psom tłumaczyła. Były ukłony i takie tam.Uczyła tez wszystkiego Sweetie. Pokazywała jak zwracać psom uwagę, żeby na nia nie skakały w trakcie zabawy.
Sweetie pisneła, i juz Caillou była przy niej. sweetie czasem piszczała jak sie potknęła o własne łapy. :roll:

Sweetie jest straszny tchórz. Ale teraz jest dużo lepiej niz na początku.
Jak sie kłócimy, i ktoś głośniej cos powie, to Sweetie juz schowana pod łóżkiem. Uwielbia spacery, ale lasu sie boi. Ludzi tez się boi, chyba że kogos pozna -wtedy jest miła i taka zapatrzona. Boi sie każdej nowej sytuacji, chociaż kocha wyjazdy razem z nami. Uwielbia spacery, chociaz zawsze sie troszkę boi czy wróci z powrotem. Więc uwielbia tez powroty. Bardzo lubi jeżdzić samochodem.

Na początku Sweetie bała się wszystkiego, liścia który spadł jej na głowę, przechodzącego dziecka, worka foliowego na chodniku. Kradła jedzenie z ręki. I wciąż za coś przepraszała, lizała i piszczała. :roll: Gryzła zabawki i plastikowe sprzęty.

Caillou miała trochę ponad rok jak trafiła do nas Sweetie. Sweetie miała 3 miesiące. Caillou ją wychowała. Uczyła ją wielu rzeczy, ale to dwa całkiem rożne psy.

Sweetie idealnie przychodzi na zawołanie.Pilnuje się i co dwie sekundy sprawdza czy właściciel jej nie woła. Czy się nie przemieścił. Nie odbiega daleko, i raczej robi kólka wokół człowieka, uwielbia biegac i sie moczyć w rzece.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Nie sie 28, 2016 18:20 Re: koty Patmola

Patmol pisze:czyli lepszy pies od bezdomnej, ale rozsądnej suki, niz taki pseudo rasowy z pseudo-stowarzyszenia 8)


Niekiedy tak jest. Pójdę nawet dalej. To, że szczeniak jest z hodowli zarejestrowanej ZKwP też niczego nie gwarantuje i nie zwalnia nabywcy z obowiązku dokładnego "prześwietlenia" warunków panujących w hodowli oraz przebywających w niej psów.
Znam wiele hodowli rozmnażających psy, które nigdy nie powinny mieć potomstwa, mimo osiągnięć na wystawowych ringach.
Bo pies to przede wszystkim charakter. I zdrowie. Nie wygląd.
Nawet najpiękniejszy eksterierowo owczarek, ale lękliwy, histeryczny, pozbawiony chęci współpracy z człowiekiem i przejawiający jeszcze szereg innych zaburzeń zachowania będzie utrapieniem na spacerach i nie wzbudzi takiego zachwytu otoczenia jak zrównoważony, posłuszny kundel z którym można wejść dosłownie wszędzie.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Nie sie 28, 2016 21:43 Re: koty Patmola

O ile ta bezdomna suka i jej szczeniak, i jego rodzeństwo nie zginą gdzieś w cierpieniach.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pon sie 29, 2016 6:20 Re: koty Patmola

przecież nie popieramy w naszej rozmowie rozmnażania zwierząt bezdomnych 8)
obie moje suki są wysterylizowane -nie miałam nigdy zamiaru rozmnażać Caillou, tylko dlatego że jest taka super

obie panie, o których mowa w historii Caillou, łapały mamę Caillou wielokrotnie, aby ją wysterylizować
jeszcze zanim urodziła się Caillou
ale ona zawsze była szybsza , to bardzo cwany pies
akurat sa to osoby, które pomagają psom na tamtym terenie, są bardzo zaangażowane w sterylizacje/kastracje i adopcje zwierząt

mama Caillou to suka, która rodziła dzieci w miejscach niedostępnych
jak nawet na działkach, to robiła taki podkop że tylko ona była w stanie wejśc do szczeniaków
a wyprowadzała je i pokazywała dopiero jak już chodziły i miały otwarte oczy
nijak było ją sterylizować jak karmiła, a potem znikała
i pojawiała się za jakiś czas albo całkiem niedostępna, albo z następnymi podchowanymi szczeniakami

po prostu wielu ludzi uważa, ze każdy pies od bezdomnej suki to dzikus , absolutnie nie nadaje się do mieszkania, do normalnego życia z człowiekiem
że lepiej kupić tanio psa, takiego urodzonego w mieszkaniu , którego matkę ktoś bezmyślnie albo dla zysku rozmnaża
a to zupełnie nie jest prawda

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon sie 29, 2016 7:11 Re: koty Patmola

Elbert
do adopcji 8) jakby ktoś chciał
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Łapa jakaś taka nie w humorze. Bardzo mało zjadła, ale jogurt wypiła. Może było za gorąco. A może cos nie tak. Chodzi normalnie, nadstawia się do głaskania. Ona ma całkiem inny układ kręgosłupa niż pozostałe koty. Ale nie wiem czy zawsze tak miała, czy teraz to się zmieniło. Musze popatrzeć na starych zdjęciach.
Ona jest szczupła. Nie chce żeby bardziej schudła. Niby je, ale jakoś tak bez przekonania. Pewnie jej puszkę kupię w Rossmamie, to najlepszy tekst na zdrowie kota.
Łapa potrafi bez rozbiegu wskoczyć na wysokość 2 metrów :roll: A np Ryjek, który ma całkiem inny grzbiet nie potrafi tak wysoko skakać.

A Patmol ma jakieś takie strupki przy nasadzie ogona :roll: Nie drapie tego, nie gryzie. Ale to jest wyczuwalne przy głaskaniu. Nie wiem czy jakieś alergiczne, czy się skaleczył/zadrapał (ktoś go pacnął od tyłu) i mu się goi.

Młoda szuka czegoś taniego do mieszkania we Wrocławiu. Z koleżanką szuka, czyli najlepiej pokój dwuosobowy. Ewentualnie jednoosobowy. Na razie będzie dojeżdżać do szkoły codziennie, ale może coś znajdzie w niskiej cenie. Ona jest w szkole pomaturalnej, nie na studiach -wiec akademik teoretycznie jej się nie należy. Ale może będą wolne miejsca i się gdzieś załapie. Jak by ktoś coś wiedział, to jestem zainteresowana.

Tak tez się zastanawiam, od jakiego czasu, czy nie powinnam chociaż raz w roku zrobić każdemu zwierzakowi badań krwi, tak kontrolnie. Mam teraz 10 zwierzaków, czyli raz w miesiącu zrobić jednemu.Ryjka i tak nie złapię, to zostaje 9 zwierząt. Psom można by robić przed szczepieniami, tak z miesiąc wcześniej.
I mogłabym zacząć od Łapy właśnie. Jak coś nie tak, to by się wyłapało. Łapa ma ok 8 lat.

Jak czytam o wynikach krwi i rożnych mądrych rzeczach na wątkach, to im więcej czytam tym bardziej mam wrażenie, że nic zupełnie nie wiem. I jestem jak małe dziecko w ciemnym lesie. A z drugiej stronie tego czasu za mało żeby się porządnie w to wgłębiać.
Muszę tez poczytać o najmie okolicznościowym. :roll: I się zastanowić w razie czego jaka ta umowa powinna być przy najmie.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon sie 29, 2016 9:27 Re: koty Patmola

Też tak mam z tymi badaniami – też koty w różnym wieku...
U mnie to dodatkowo problem transportu.
Ale ponoć ma być wkrótce do nas autobus miejski/podmiejski, więc pod tym względem będzie łatwiej.
Nie trzeba będzie się przesiadać z PKS, ani biletów kupować u kierowcy, z transporterem w ręku.

Piękne koty masz :201461
Może coś ruszy z adopcjami jesienią :ok:
Obrazek

violet

Avatar użytkownika
 
Posty: 4580
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Pon sie 29, 2016 9:33 Re: koty Patmola

Ja mam do veta jakies 3km. ładną trasą przez miasto. Tak, że kot w transporter i idę.Transporter na ramię i jest wygodnie.
Albo tz proszę, żeby mnie zawiózł, jeśli akurat jest w domu.
Teoretycznie mam dwa transportery i mogłabym po dwa koty brać. Albo z Młodą zanieść, albo pojechać nawet.

Sama wizyta u veta zawsze mnie stresuje :oops: I to czekanie tam. I to że kot coś może złapać. I potem śmierdzi innym kotom.
ale, muszę sobie dokładnie wypisać jakie badania chcę i zacząc chodzić

po dwa koty -to by były tylko 4 wizyty 8)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon sie 29, 2016 9:41 Re: koty Patmola

Na ramię pewnie masz transporter-torbę?
Muszę kupić, wygodniej to jednak.
Obrazek

violet

Avatar użytkownika
 
Posty: 4580
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Pon sie 29, 2016 9:43 Re: koty Patmola

tak
bardzo wygodny
można tez go nosić jako plecak, ale tego nie robię
i nie wygląda jak typowy transporter, więc się tak nie zwraca uwagi w miejsca publicznych

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon sie 29, 2016 10:25 Re: koty Patmola

Stomachari pisze:Obowiązek kagańców w komunikacji miejskiej uważam za bardzo sensowny. Nawet najłagodniejszy pies na świecie może w odruchu paniki ugryźć lub złapać zębami kogoś, kto na niego niechcący nadepnie.

Koniczynka47 pisze:Niezupełnie :wink: Są psy, które nie mają prawnego obowiązku noszenia kagańca w środkach komunikacji. To psy asystujące osobom niepełnosprawnym wyszkolone przez certyfikowanych przez Ministerstwo szkoleniowców. Takiemu psu, jak nadepniesz na łapę to nie wpadnie w panikę, najwyżej zapiszczy i odsunie się. Został bowiem odpowiednio wyselekcjonowany i ułożony.
Jednak owszem odpowiedzialny człowiek zakłada swojemu psu kaganiec. Dla spokoju swojego i innych.


To fakt, nie wzięłam pod uwagę psów pracujących z ludźmi, miałam na myśli przeciętnych pupili :) Nie wzięłam tym bardziej, że są spore zawirowania co do tych psów. O ile mnie pamięć nie myli w Polsce dopuszcza się 2 z 3 psich profesji, a nie mam przekonania, czy ta trzecia profesja też jest uczona niegryzienia.

Stomachari pisze:Ale co do listy niebepiecznych psów to bywa ona niekiedy na wyrost... Na przykład amstafy z założenia mają kochać ludzi.

Koniczynka47 pisze:American Staffordshire Terrier (Amstaf) nie widnieje na liście 11 ras uznawanych za agresywne.
Znajduje się tam American Pit bull terrier rasa nieuznana przez FCI i tym samym nie zarejestrowana w Związku Kynologicznym, takich psów nie ma na wystawach psów.


Mam książkę amerykańską traktującą o psach rejestrowanych w AKC i UKC i nie przyszło mi do głowy, że te same rasy mogą potem nie być w FCI. Czas się doszkolić ;)
Ale ktoś, kto był w wolontariacie na Paluchu mówił mi właśnie, że tamta amstafka nie była wyadoptowana właśnie z uwagi na jakieś ograniczenia co do rasy... Ok, może ten ktoś był w błędzie, w takim razie przepraszam za zamieszanie.

Stomachari pisze:To były psy hodowane do walk, więc musiały być agresywne wobec innych psów, ale sędzia - człowiek - musiał móc wejść między nie na ring i nie zostać pogryzionym. Pomimo ferworu walki.

Koniczynka47 pisze:Tylko...człowiek nie wchodził pomiędzy nie bo z założenia pity walczą na śmierć i życie.


Na wykładach uczelnianych tłumaczono, że człowiek wchodził między psy walczące ;)

Koniczynka47 pisze:Jeśli nie da się zresocjalizować psa tak, by móc panować nad jego agresją, tak, by nie stanowił zagrożenia dla otoczenia to taki pies powinien być poddany eutanazji.


To Twój pogląd, czy zasada/przepis? Bo ja akurat nie mam przekonania, czy pies, kóry kocha ludzi ale nie znosi innych psów, a jest jedynie domowym pieszczochem i nie daje się go do hodowli, powinien być zaraz usypiany. Jeżeli jego opiekun oraz opiekun awaryjny (to cholernie ważne) są w stanie zapewnić mu warunki, w których nie będzie stanowił zagrożenia, to w czym problem? Jasne, zawsze może być tak, że smycz się zerwie, więc ruchliwy park nie jest w moim rozumieniu odpowiednim miejscem. Ale zamknięta posesja brzmi nieźle. W każdym razie nie generalizowałabym, każdy przypadek jest jednak nieco inny. Byle kto w byle jakich warunkach z pewnością nie powinien sprawować opieki nad takim psem, a jeśli już go ma, to faktycznie pies powinien być uśpiony, dla dobra wszystkich. Jednak ktoś świadomy, rozsądny, mający inną świadomą osobę do pomocy w razie wypadku czy śmierci, z odpowiednim terenem do dyspozycji (dla tej drugiej osoby również) mogłoby nie być z góry spisane na niepowodzenie.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10676
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pon sie 29, 2016 10:46 Re: koty Patmola

Nie wiem czy taki pies, który ma ochotę mordować inne psy,i właściciel nie jest w stanie go powstrzymać, chociaz zna się na psach, może być domowym pieszczochem. To raczej jakieś zaburzenie psychiczne. Taki pies może być tez niebezpieczny dla ludzi, np dla dzieci. szczególnie dla tych które chodzą na czworakach. Dla kotów i innych psów, które wejdą na jego posesję. To jakby trzymać na swoim terenie niezabezpieczoną groźną broń, nad którą się nie panuje.

Moje psy pokłóciły sie poważnie dwa razy w ciągu tych 5 lat, kiedy u mnie mieszkają.
Trwało to może kilka/kilkanaście sekund i wyglądało przerażająco.Miałam wrażenie, że całe będą w ranach szarpanych, jak je rozdzielę. Polałam je zimną wodą :roll: bo były całkiem nieobecne. A ja nie lubię być pogryziona.
Obejrzałam je dokładnie. Żadna nie była nawet draśnięta. Zwyczajna pokazówka :roll:

ale gdyby któraś, gryzła naprawdę - no to wtedy od razu do veta na szycie, i to na sygnale
i pewnie nie byłoby tez łatwo je rozdzielić, nie wystarczyłoby pól kubka zimnej wody wylanej na łby

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon sie 29, 2016 13:57 Re: koty Patmola

A jakby ja się zapisała do jakiegoś stowarzyszenia kota domowego
i sprzedawała koty, jako hodowla domowa "Akademia Patmola" koty na kolanka wysterylizowane
nazwy ras mogę sobie wymyślać przecież 8)
i wtedy ludzie by chętniej adoptowali, jak kot byłby za 6 stów,
nawet metryka byłaby :roll: ojciec NN i matka NN
ale mogę ładną zrobić i kolorową, w kwiatuszki

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon sie 29, 2016 14:36 Re: koty Patmola

:mrgreen:
Obrazek

violet

Avatar użytkownika
 
Posty: 4580
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 140 gości