Dzień 24XX
Tyle lat minęło... całkowicie wyparłem z głowy to że kto ma białaczkę, 2 tygodnie temu Mutek się przeziębił. Spotykało go to parę razy w roku więc nie zwróciłem większej uwagi na to. Po paru dniach dołączyła biegunka i wymioty więc szybka wędrówka do lokalnego weterynarza (nie znającego historii kota).
Gorączka plus zakażenie górnych dróg oddechowych. Antybiotyk i lek przeciwzapalny w zastrzyku oraz antybiotyk w tabletkach.
Na następny dzień jak za dotknięciem magicznej różdżki kot zachowywał się prawie normalnie.
Po ukończonej dawce antybiotyku bardzo szybkie pogorszenie sytuacji i kot przez 24h spał.
(wczoraj) Wycieczka do szpitala weterynaryjnego w którym leczono go po stwierdzeniu FLV.
Stan kota okreslony na słaby dostał zastrzyk convenii, sterydów oraz czegoś na żołądek. Pełne badania krwii.
Po powrocie kot ożył. Zjadł ze smakiem pierwszy raz od 24h. Chodził za domownikami.
Dzisiaj rano zjadł i położył się spać. Przyjechałem na przerwie zobaczyć jak się czuje i dalej spał ale mruczał jak przyszedłem.
Po pracy widzę ze był przy jedzeniu zjadł bardzo mało. Oddał mocz. Nie robił kupy od 48h.
Teraz śpi. Cały czas. Jak go obudzę i podłożę jedzenie pod nos to wylizuje to co płynne i idzie z powrotem spać.
Telefon od weterynarza.
Bardzo niski poziom białych krwinek i FLV aktywne we krwi...
W czwartek badanie kontrolne czy leki działają czy szykuje się kolejny koszmar i próba uratowania śmieciuszka