Kochany Miziak – teraz Kubuś – wrócił z Gdańska do Wrocławia

Lidka pisze:Kubuś ma chore nerki, prawda?
Dajesz mu ipakitine z tego co czytałam.
A nie rozważałaś podawania semintry?
Tika była już właściwie na granicy. Wyniki miała złe chudła, ale pozbierała się. Przejęłam ją dopiero niedawno. Kolega poważnie zachorował i nie miał możliwości opiekowania się Tiką.
Teraz dostaje Semintrę, jest mniej więcej na diecie nerkowej, a po badaniach kiedy jest problem z anemia dostaje aranesp.
Wiem, ze to drogie leczenie ale mam nadzieje, że po jakimś czasie wrócimy do normalności.

Tak, Lidko, ma chore.
Podawania niczego innego nie rozważałam, bo to wszystko jeszcze krótko trwa.

Najwazniejsze to brak stresu....ma cieply domek i dochodzi do siebie po zyciu na tej wolnosci

To prawda, najważniejszy jest brak stresu i "rutyna". Koty, nawet te szurnięta, kochają rutynę, zawsze mają jakieś odniesienie do stałych rzeczy w ich życiu. Z tego co widzę po moim FIVku bardzo to wpływa na samopoczucie kota.

Gibutkowa, dzięki.
Znajdują w tym spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Właśnie odkryłam coś

Wczoraj się zaniepokoiłam, bo Kubuś obwąchiwał uważnie brzeg kołdry leżącej na łóżku. Myślałam, że może tam zrobił siku i sama obwąchałam, nic nie wyczułam.
Dziś na drugą część śniadania Kubuś wyszedł spod kołdry

Ciociu, ty się nie stresuj obwąchiwaniem.
Kubuś, jak każdy domowy kot, zimą wygrzewa się pod kołdrą.
Kuba, mocno trzymam pazurki z twoje nerki :ok:

one na pewno długgggggo tobie posłużą.
Haker

Kubusiu, wytłumacz swoim nerkom, że muszą wyzdrowieć!

Bedzie dobrze

-organizm dochodzi do siebie :201461

,prosze wyglaskac kotka

**Adopcje: 12 >>**

No proszę, uroki kołderki zostały odkryte :lol:

Kubuś jest po przejściach i na pewno dużo stresu go kosztowało wszystko co się w około niego działo. Ale jak widać codzienne, stałe czynności oraz spokój dają efekty. Trzymaj się Kocie.

Ciocia mateosia była u Kubusia, Ciocię wysłał z misją brat Kubusia, Noś. Ciocia machała dzielnie wędką, Kubuś schował się pod łóżkiem i raz zasyczał. Ale wierzymy, że to minie. Dzięki wizycie mogłam przewietrzyć kubuniowy pokój, choć nie wiem, czy to ma sens z powodu smogu.

Nadmienię (bo szczegóły są ważne

), że syknął wtedy, gdy to piórko z wędki miał nad sobą, czyli jakby przyatakowało go z góry. Nie miał nic przeciwko machaniu po podłodze (tak z prawej, jak i lewej strony)

.