Jestem wykończona.....psychicznie.
Żle dzisiaj spałam.Miałam bardzo nieprzyjemny sen.Poczytałam teraz co oznacza......
Zryczałam się jak nie wiem co.Całą drogę miałam taką kluchę w gardle że jak dojechałam karmić koty na Lotnisku to na głos rzucałam w tej rozpaczy k.....i.
Balbinka, z Lotniska [*]....malutka moja.......Taka kochana wdzięczna koteczka.Nie wybiegła dzisiaj z inną kotką.....
Ta kotka przybiegła sama.Zaczełam się rozglądać i wtedy zobaczyłam ją tuż przy samym krąwężniku.
Drobna, niewielka, jakby spała......zwinięta.....z roztsrzaskaną główką.
Zdjęłam ją z ulicy.Położyłam w trawie.Nakarmiłam drugą kotkę.Już będzie jadła sama......
Taką gorycz poczułam.Chciałam jutro umawiać zabiegi i zabrać ją już stamtąd....na zawsze.
Nie zdążyłam.
Dać jej ciepła i innego życia.....jej siostrom się udało.
Wracałam.Zapakowałam Balbinkę do torby.Jutro już by jej tam nie było.To teren zielony.
Patrzę a na ulicy.......wydra.Kreci się w kółko.Na samym środku ulicy.Myślałam że mnie szag trafi.Widziałam że żyje, ale nie jest w stanie się poruszać.Nie wiem czy została uderzona w głowę czy raczej kregosłup.Macham do tych kierowców ,bo ciemno juz było żeby uważali, bo na ulicy jest ranne zwierzę.
Przejechali.Miała szczescie że była na wysokości pasa oddzielającego jezdnie.Przykryłam ją kurtką i przeniosłam w zarośla.Na Tęcze.Słyszałam jak się szamocze w trawie.Nie wiem czy przeżyje.Czy tylko była otumaniona.Popatrzę tam jutro.