Cześć.
Mam problem z kotkiem. Szukałam juz info w necie, książkach, u weterynarza, u znajomych. Nic nie pomogło jak na razie. Koleżanka poleciła mi Wasze forum. Piszę więc z resztkami nadziei, że może uda się znaleźć jakieś rozwiązanie...
Mam kocurka Czarka od okolic Wigilii 2014. Znajomi mieli cały miot do wydanie, z tym kociakiem nie mieli co zrobić na święta, więc mimo, że miałam dwie kotki w domu, zgodziłam się wziąc go na tydzień. Kotka w międzyczasie polubiliśmy, on nas chyba, jak się zdawało, również, a dotychczasowi właściciele nie mieli dla niego nowego domu, więc kot został.
Problem polega na tym, że kot sika po domu.
W szczególności na nową kanapę ( już chyba zresztą ciężko tak o niej powiedzieć, bo miała tyle razy prane pokrowce i śmierdzi teraz przez lanie Czarka jak używany mebel ze schroniska...), ale także w innych miejscach. Zaczęłam nawet prowadzić notatnik... gdzie i kiedy kot się zlał, jakie były okoliczności, żeby weterynarzowi było łatwiej ustalić o co mu może chodzić.
Jak na razie diagnoza jest taka, że kot się stresuje, bo nie akceptuje dwóch kotek i chciałby być jedynym zwierzęciem w domu. Za naszą córką też nie przepada (zlał jej materac tak, że musieliśmy kupić nowy, bo aż pleśnieć zaczął). Zakładając jednak, że nie chce się pozbywać kocic, sa grzeczne i kochane, więc byłoby to trochę niesprawiedliwe, ani nie oddam dziecka do sierocińca, bo się kotkowi nie podoba - trzeba znaleźć jakieś rozwiązania.
Co dotychczas zrobiłam:
Kuwety - czyste, zmieniany często żwirek, ilość taka jak kotów w domu ( miałam przez chwile 4 szt , ale poza tym, że nie było jak wejść do łazienki, to nie zmieniło się nic), różne żwirki testowane itd. Kot Czarek załatwia się do kuwet. Skądś jednak bierze nieoczekiwane zapasy hektolitrów moczu, aby nalać dodatkowo na kanapę.
Nie stresować kotka - głaskamy go, bawimy się z nim ( jest bardzo energiczny i wesoły), jak się gdzieś zleje to go nie bić, nie straszyć. Zabieramy go też czasem na działkę. Chodzi bez smyczy, korzysta z wolności, ale trzyma się blisko nas i wraca jak piesek na zawołanie
Dostateczna przestrzeń dla kotów - mają drapak, domek, koszyki wiklinowe, pudełka, szafy na które jak po schodach można się wspinać, okno z siatką antywypadaniową, więc wylegują się na parapecie kiedy chcą, każdy może się gdzieś w oddali od innego schować.
Kot został wykastrowany - nie zmieniło się kompletnie nic. Ani zapach, ani częstotliwość oddawania moczu gdzie nie trzeba. No nic kompletnie. Zresztą kot nie zdążył nawet zacząć znaczyć terenu w sposób w jaki robią to kocury. Nigdy nie pryskał na pionowo. Nie śmierdziało też jak po kocurach potrafi. On sikał i sika dalej jak dziewczynka, w kucki i wielką kałużą.
Wizyta u weterynarza - jest zdrowy, sika bo mu coś nie pasuje.
Oczekiwanie na adaptację kota - 8 miesięcy.... plus oczekiwanie po kastracji aż mu hormony przestaną działać. Czas mija a nie zmieniło się nic.
Kolejna i jeszcze jedna konsultacja z weterynarzem - z racji że powyższe postępowanie nie przyniosło żadnych zmian - weterynarz zalecił terapię farmakologiczną. Mianowicie podawanie kotu amitryptyliny, którą się stosuje gdy kot załatwia się poza kuwetą. Ma działanie przeciwlękowe i antydepresyjne. Daję kotu leki od tygodnia. Działanie ( o ile zadziała...)ma być widoczne po okresie ok 3-6 tygodni. Jak na razie tylko morduję się z kotem, aby mu podać tą cholerną tabletkę, co graniczy z cudem, a on sobie leje dalej.
Weterynarz powiedział, że jak to nie pomoże, to należy koty odseparować.
Bardzo bym nie chciała nikomu go oddawać. Poza tym jednym koszmarnym sikaniem jest to bardzo fajny kociak. Wesoły, towarzyski rozrabiaka. Ja tam zresztą w ogóle tego jego stresu nie widzę...No ale wet chyba lepiej wie. Poza tym kto mi weźmie kota lejącego po całym domu i gdzie znajdę kogoś mającego empatię i cierpliwość do zwierząt i w dodatku nie posiadającego innych kotów w domu...? Poza tym byłoby to... niepedagogiczne. Chcę, aby dziecko uczyło sie odpowiedzialności. Nie pozbywa się zwierzęcia, bo sprawia problemy.
Tyle że z drugiej strony trochę już wysiadam........
Codziennie lub maks co 3 dni od kilku miesięcy sprzątam dom z sików. Włącznie z pobudkami w środku nocy czy nad ranem. Jak dziś. % rano, słyszę drapanie. Patrzę, kot się znowu złał. Smierdzi, mokro. Trzeba posprzątać... Już mam lekką nerwicę przez niego. Nasłuchuję w nocy czy aby gdzieś nie leje... Krzyczę na domowników jesli zapomną zamknąć drzwi do sypialni - np dziecko chce mi pokazać coś, a ja pierwsze to " nie zamknęłaś drzwi!". To nie jest zdrowe... Kot wprowadził terror u nas w domu.
Mimo to nadal go wszyscy lubią, nawet mojego faceta, który kiedyś nie znosił kotów, łapię czasem na tym jak próbuje "porozmawiać" z Czarkiem i gada do niego, żeby już nie lał... Ale koteczek ma nas w poważaniu. Chowa się na kilka minut po tym jak się zsika a potem hasa dalej radosnie po domu.
Proszę o pomoc, jeśli ktoś ma jakieś pomysły.
Bo ja już powoli tracę cierpliwość... Nerwy, czas na sprzątanie po nim. Z kanapy już nie korzystamy. Prałam pokrowce tyle razy ( niezły rachunek za prąd przyszedł, tak swoją drogą), że już niestety wolałam ...zafoliować kanapę. Kolejny terror, nowa kanapa z której nikt nie korzysta. Czarek na niej spał ale tak ją zlał, że sam zaczął spać gdzie indziej...
Ps:Moderatora przepraszam za wysłanie wcześniej posta nie skończonego. Nie chcący. Pisałam na telefonie i nie wiem dlaczego mi się to wysłało.