Jesteśmmy po weekendzie. Wyjazdowym - dla mnie i DeeDee. Kotunia zachwycona- i balkonem, i wyjażdem na działkę. Ale też i wystraszona - nowe miejsce no i duzo ludzi - byli goście, ruch, obce osoby. DeeDus bawiła sie piorem i szalala w nocy po czym się da. Całe upalne dni przesypiala na kocyku lub w swoim transporterku na balkonie. Na działce całyd dzień nie zmrużyła oka, była czujna i wybierała się przez płot na wycieczki, a ja za nią
(też przez płot, nie jeden). Wszystko pięknie tyle że DeeDus teraz znow zaglucona. zaczęla kichac jeszcze na wyjeździe, teraz ca ły nosek w glucie, wydzielince już nie tylko surowiczej... no załamka, przeciez pod koniec czerwca skończyła dwutygodniowy antybiotyk. Daję jej ogrommne ilości uodparniaczy. I zaczynam się znów zastanawiac, czy jednak podejrzenie wet, sprzed dwoch lat, o tym, ze ma polipa, nie jest słuszne. Tak mi jej strasznie żal, gdy ją głaszczę nie mruczy, oczka przymruzone itp. Na szczęście je.
Przypomniałam sobie o robieniu inhalacji tylko musze olejek kupić.
Rambo znow w tygodniu nasikał poza kuwete raz. dzisiaj go odwiedzę - podobno ranki juz w pelni zagojone i zarastają futrem.
Rozawiałam z panią - jej zdaniem wyleczyła go.... wątróbką drobiową, ktora dostawała przez kila dni codziennie.
No prosze, a ja taka glupia jestem, po lekarzach latam, masci kupuję....
Po powrocie - Milena zupelnie lysa, lapy wylizane, boki wylizane, brzuch wylizany, podbrodek wylizany... czytam teraz wiele literatury na temat kotów i wyciagam nowe wnioski dla siebie.
Cztery koty mam do przebadania. nie wiem od której zacząć i kiedy.