Bardzo przepraszam że nie odpisywałam, ale miałam dość komputera, wirusy nie dawały mi żyć, a napisanie czegokolwiek to był ogromny wyczyn. W końcu siadłam i sama naprawiłam sobie komputer, nie wiedziałam, że umiem....
jak to mówią "nie siłą, a rozumem" i wszystko pięknie działa.
Ale tu nie o tym. Wiktorek czuje się dobrze, był głodny i brudny, miał zdarte opuszki łapek, ale generalnie wszystko ok. Wszedł do piwnicy, Pani zamknęła za nim okienko, Agnieszka przyjechała i do niej podszedł, ukochała go i wsadziła do transporterka.
Z racji faktu iż z dotychczasową właścicielką Wiktorka Fundacja nie doszła do porozumienia odnośnie zabezpieczenia okien, a zaproponowane przez Panią rozwiązanie było dla nas nie do przyjęcia Fundacja odstąpiła od umowy adopcyjnej i Wiktorek nadal szuka domu.