LeaTg pisze:każdy z sąsiadów wie jakiego mam kota wiec pozostało tylko schronisko.ludzie ja graniczę z tym schroniskiem płotem, drzewo na które wlazł tez jest po mojej stronie kot ma obroże wiec chyba normalne jest zapytać się w pierwszej kolejności sąsiada.
Powoli. To Ty wiesz, ze Twój kot jest w tym schronisku, czy podejrzewasz, bo nigdzie indziej go nie ma? Bo jest jeszcze jedna, przykra opcja
.
Obróżkę kot mógł zgubić. Poza tym, to przede wszystkim rolą opiekuna jest szukanie kota a w mniejszym stopniu rola znalazcy szukanie, komu kotek zginął. Stratę poniósł opiekun
Jeśli jest to schronisko gminne, to ma jakiś statut i reguły. Jeśli to osoba prywatna, to w tym wypadku stosuje się przepisy jak o zagubieniu/znalezieniu rzeczy - to Ty musisz udowodnić, ze kot jest Twój i zwrócić koszty opieki znalazcy/osobie która przygarnęła zwierzę.
Owszem, są koty które trudno utrzymać w domu. Ale kot wychodzący, zwłaszcza w terenie zabudowanym, jest narażony na wypadek, agresję, kradzież oraz potraktowanie jako bezdomnego i zabranie do schroniska. Im lepije i trwalej oznakowany kot, tym mniejsza szansa na to ostatnie.
Nataleia, zakazu nie ma co nie znaczy, że to mądre i godne polecenia. Kot w środku miasta ocierający się o nogi budzi w głowie alarm, ponieważ najczęściej to ofiara porzucenia. A kotów wolnożyjących do schronisk się nie wywozi, to zabronione. Więc ich nie przyjmuje z zasady.
edit: jeśli kot był faktycznie oznakowany, miał obróżkę z adresatką i ktoś rozmyślnie się nie skontaktował, to wtedy możemy mówić o kradzieży. Sama obróżka o niczym nie świadczy - vide Popiołek z Tarchomina, porzucony z obróżką, która go omal nie zabiła
viewtopic.php?f=1&t=166145&start=30#p10876889