Alatko dziękujemy.
To był dłuuuuugi dzień, dzień który odmienił życie... dwóm kotom...
Nasz piwniczny malec złapany. Udało się to dzięki pomocy pewnej Pani, która przejęła się moimi próbami nie spłoszenia, a złapania kotka, podeszła zaciciała i malec zaczął się o Panią ocierać... Jak już się rozmruczał to ja kota łap i do transporterka... Pani mi pomogła, potrzymała transporterek i kocisko zostało wpakowane do transporterka. Pewien Pan też stał z nami, zabawiał kociastego.
Pojechaliśmy do Ani (Ania miała biało niebieską Dudusię na DT ) póki co wieści są optymistyczne kociak jest grzeczny, póki co w klateczce, ale wyszedł z klatki na mieszkanie, połasił się do kota Ani i wrócił do klateczki. Mam zdjęcia to nasze piwniczne dziecko.
I kiedy wracałyśmy i byliśmy już pod moim blokiem... zobaczyłyśmy kota dorosłego z przekrzywioną główką... oswojony, ewidentnie domowy... no i cóż było robić... kocurek siedzi u mnie w kuchni... w ciągu 5 minut pobytu w domu umył się, mnie
wlazł mi na kolana i chyba stwierdził, że zostaje... no to został...
jutro do weta z nim pojadę. Prawdopodobnie ma problemy z uchem środkowym, dlatego cały czas przekrzywia głowę...
Zdjęć nie mam, bo problem ze zrzucaniem zdjęć z komórki na komputer nie rozwiązany, przerzuciłam tylko te co do tej pory miałam na laptopa koleżanki, więc na dniach już wkleję Annabelle i inne moje kociaste. Ten nasz znajda jest czarny, z kilkoma białymi włoskami pod szyjką. Teraz śpi.