» Czw gru 18, 2014 23:01
Re: Nadbużańskie koty
Dokarmia resztkami z obiadu. Dlatego zwiozę duży worek karmy, starczy na jakiś czas. Ważne, że ma chęć to robić, stały miski i na ziemi było widać, że jakieś resztki makaronu chyba tam były, bo tak to wyglądało. Znam panie, które nie mając co, dają kotom chleb smażony z patelni . . . Dawała co jej zostawało. Dlatego ta karma będzie lepsza niż to co dotychczas jadły. Koty od niedawna do niej podchodzą pod ogrodzenie, bo latem widziała jak kotka myszy maluchom przynosiła. Teraz z tym gorzej, a i maluchy podrosły, dlatego głód przypędził je na sąsiednie podwórko.
Gdy dałam im jeść, to nie było malutkiej tri. Gdzieś się zapodziała. Żałowałam, bo szybko jedzenie znikało z misek. A był to pierwszy feliks w ich życiu. I nagle mała wyszła ze stodoły, prawie jak surykatka wyciągnęła się w pionie i gdy zorientowała się, że rodzina się posila, wielkimi susami na małych łapkach przygnała przez łąkę i rzuciła się na jedzenie. Niesamowicie to wyglądało. Jakby frunęła, ledwo łapkami dotykała trawy tak szybko susami skakała w naszą stronę.
Ogrynia to silna kotka, przestawi się, da sobie radę. Musi przystosować się do nowych okoliczności.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop