Z góry przepraszam, jeżeli umieściłam temat w złym dziale, lecz jestem tutaj zupełnie nowa.
Temat, który chciałabym poruszyć to dokocenie. Otóż od lipca 2013 roku posiadam kocura - mogę śmiało o nim powiedzieć, że jest świetnym towarzyszem zabaw i jednocześnie przyjacielem mimo tego, że jego pierwsze dni w moim mieszkaniu nie przebiegały obiecująco. Kocur był bardzo smutny, potrafił siedzieć w bezruchu przez długą chwilę, spał praktycznie bez przerwy - trwało to 3-4 dni. Pomyśleliśmy wtedy z rodziną, że może czuć się osamotniony, ponieważ został oddzielony od matki i rodzeństwa, więc dobrym pomysłem byłoby dokocenie. Niestety wtedy było zbyt wcześnie na taką decyzję, dopiero co adoptowaliśmy jednego kota, więc decyzja o drugim musiała być dobrze przemyślana. Po paru dniach kocur odzyskał siły, bawił się, biegał, szalał i wywracał dom do góry nogami Bardzo się do mnie przywiązał - i z wzajemnością.
Miesiąc temu, a dokładnie 30. października przygarnęliśmy malutką kotkę z ulicy - kruchutka, malutka kuleczka, miała wtedy około 8 tygodni (jak nie mniej!). Bardzo bałam się reakcji rezydenta. Pierwsze spotkanie nie przebiegło dość sympatycznie - kocur prychał na kotkę, warczał, syczał, bił ją łapką, obserwował każdy jej ruch. Kotka dostała swój własny kącik w jednym z pokoi, w którym jest izolowana - ma tam kuwetę, miskę, łóżeczko - wszystko, co potrzebne małej. Prychanie i fochy kocura potrwały około tygodnia lub dwóch. Przez 3 tygodnie znaczną większość dnia mała kotka spędzała w tym jednym pokoju, oczywiście każdy członek rodziny godnie się nią zajmował i spędzał z nią czas. Pozwalałam jej na spotkanie z kocurem mniej więcej po pół godziny dziennie. Kocur pozwalał sobie na coraz odważniejsze ruchy, gonił ją, łapał i - co wydawało się dla mnie najgorsze - gryzł ją w szyję. Zdarzało się, że mała piszczała - wtedy rozdzielałam ich. Ich walki wyglądają bardzo brutalnie, lecz mała ciągle biegnie do kocura, zaczepia go i chce się bawić. Mała jest bardzo odważna, wchodzi do kuwety kocura i chce jeść z jego miski mimo tego, że ma swoją. Przez ok. 2 tygodnie kocur prychał na nią, kiedy ona jadła z jego miski. Dziś, przy nieco dłuższym spotkaniu zauważyłam, że jedzą razem z jednej miski - miski kocura. Lecz walki nadal nie ustępują. Boję się, że kocur nie zaakceptuje małej, nie mówiąc już o pokochaniu jej.
Czy jest zatem szansa, że koty się dogadają lub może nawet pokochają?
Dodam, że kocur jest wykastrowany.
Z góry dziękuję za pomoc.