Dokocenie.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 24, 2014 21:29 Dokocenie.

Z góry przepraszam, jeżeli umieściłam temat w złym dziale, lecz jestem tutaj zupełnie nowa.

Temat, który chciałabym poruszyć to dokocenie. Otóż od lipca 2013 roku posiadam kocura - mogę śmiało o nim powiedzieć, że jest świetnym towarzyszem zabaw i jednocześnie przyjacielem mimo tego, że jego pierwsze dni w moim mieszkaniu nie przebiegały obiecująco. Kocur był bardzo smutny, potrafił siedzieć w bezruchu przez długą chwilę, spał praktycznie bez przerwy - trwało to 3-4 dni. Pomyśleliśmy wtedy z rodziną, że może czuć się osamotniony, ponieważ został oddzielony od matki i rodzeństwa, więc dobrym pomysłem byłoby dokocenie. Niestety wtedy było zbyt wcześnie na taką decyzję, dopiero co adoptowaliśmy jednego kota, więc decyzja o drugim musiała być dobrze przemyślana. Po paru dniach kocur odzyskał siły, bawił się, biegał, szalał i wywracał dom do góry nogami :) Bardzo się do mnie przywiązał - i z wzajemnością.

Miesiąc temu, a dokładnie 30. października przygarnęliśmy malutką kotkę z ulicy - kruchutka, malutka kuleczka, miała wtedy około 8 tygodni (jak nie mniej!). Bardzo bałam się reakcji rezydenta. Pierwsze spotkanie nie przebiegło dość sympatycznie - kocur prychał na kotkę, warczał, syczał, bił ją łapką, obserwował każdy jej ruch. Kotka dostała swój własny kącik w jednym z pokoi, w którym jest izolowana - ma tam kuwetę, miskę, łóżeczko - wszystko, co potrzebne małej. Prychanie i fochy kocura potrwały około tygodnia lub dwóch. Przez 3 tygodnie znaczną większość dnia mała kotka spędzała w tym jednym pokoju, oczywiście każdy członek rodziny godnie się nią zajmował i spędzał z nią czas. Pozwalałam jej na spotkanie z kocurem mniej więcej po pół godziny dziennie. Kocur pozwalał sobie na coraz odważniejsze ruchy, gonił ją, łapał i - co wydawało się dla mnie najgorsze - gryzł ją w szyję. Zdarzało się, że mała piszczała - wtedy rozdzielałam ich. Ich walki wyglądają bardzo brutalnie, lecz mała ciągle biegnie do kocura, zaczepia go i chce się bawić. Mała jest bardzo odważna, wchodzi do kuwety kocura i chce jeść z jego miski mimo tego, że ma swoją. Przez ok. 2 tygodnie kocur prychał na nią, kiedy ona jadła z jego miski. Dziś, przy nieco dłuższym spotkaniu zauważyłam, że jedzą razem z jednej miski - miski kocura. Lecz walki nadal nie ustępują. Boję się, że kocur nie zaakceptuje małej, nie mówiąc już o pokochaniu jej.

Czy jest zatem szansa, że koty się dogadają lub może nawet pokochają?
Dodam, że kocur jest wykastrowany.
Z góry dziękuję za pomoc.

Asumatka

 
Posty: 2
Od: Pon lis 24, 2014 21:08

Post » Pon lis 24, 2014 21:53 Re: Dokocenie.

Koty muszą mieć szansę, żeby się do siebie przywiązać. Pół godziny dziennie, to stanowczo za mało. Kotka jest u Ciebie już dosyć długo, zdążyła nasiąknąć zapachem domku. Z Twojego opisu wygląda na to, że koty się zaakceptowały. Jeśli kocurek i kicia jedzą zgodnie z jednej miski, to jest to już ...zażyłość. Oba koty są młode i prawdopodobnie uprawiają kocie zapasy, po prostu bawią się. To może z zewnątrz wyglądać masakrycznie, ale jeśli mała nie zwiewa na widok kitka ze strachem, to ewidentnie oznacza, że krzywda jej się nie dzieje. Młode koty przyzwyczajają się do siebie szybciej, niż starsze. Jak dla mnie, to sytuacja między kotami jest ok. Pozwól im spędzać czas razem, to się dogadają i pokochają. Jak się boisz, że kić zleje kociczkę na poważnie, to pozwól im brykać razem na początek tylko wtedy, jak ktoś jest w domu.

Aha: głównym narządem seksualnym jest mózg i niektóre kastraty reagują na kotki w rui, ale Twoja jest maleńka, więc pewnie kić póki co wygrywa zawody. :mrgreen: Do czasu, jak mała nabierze masy i doświadczenia, to nie pozwoli sobą pomiatać, a może i kocurkowi da popalić. :mrgreen:
Będzie dobrze. :ok:
Początkowa reakcja kocura na kociczkę była prawidłowa: koty to zwierzęta terytorialne i on bronił swoich posiadłości. Nie tak łatwo jest się dzielić...

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon lis 24, 2014 22:05 Re: Dokocenie.

Dziękuję za odpowiedź :)
Czyli rozumiem, że nie muszę obawiać się, że moje mieszkanie stanie się miejscem zbrodni? Oczywiście bardzo chcę, żeby spędzały ze sobą jak najwięcej czasu, lecz tak drastyczny widok i piszczenie małej przekonuje mnie do zaprzestania zabaw... Każde ich spotkanie jest bacznie obserwowane, także krzywda się nikomu raczej nie stanie, ale martwię się, że kocur nie wyczuje kiedy ugryzie ją za mocno i zrobi jej krzywdę.
Cóż, na tę chwilę będę próbować dalej, będę wypuszczać małą do kocura na dłuższy czas, zobaczymy jak to będzie.

Dzisiejsza minuta zgody :)
Obrazek
Ostatnio edytowano Pon lis 24, 2014 23:06 przez Asumatka, łącznie edytowano 1 raz

Asumatka

 
Posty: 2
Od: Pon lis 24, 2014 21:08

Post » Pon lis 24, 2014 22:16 Re: Dokocenie.

A dajże im trochę swobody!
Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby dorosły kocur zrobił krzywdę maluchowi, a moje dorosłe kocury naprawdę spore są.
A już jak kotka sam go zaczepia, to nie ma się o co stresować. Najwyżej dostanie z liścia i się nauczy jakie są granice; na tym między innymi polega socjalizacja u kotów.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Evvelka, Google [Bot], Gosiagosia, Halina50, kasiek1510 i 309 gości