Czorny Miś pisze:Kinnia, jakbym czytałą opis mojego Miśka.... po śodowej wizycie u weta z tym gadem - ręka w dziurach, antybiotyk, antybiotyk w spraju na dzuiury z ropą, niemożność zginania palców, obrzęk pod łokieć i wizyta u chirurga wczoraj, który mi rękę w szynę wsadził żeby obrzęk szybciej zszedł jak nie będę ruszać.... a i tak gadzine kocham ponad wszytsko, ech...
Skąd ja to znam
przełom lipca i sierpnia tego roku, próba czesania Kiri - ugryzła tylko raz, drapnęła tylko raz
(ciut dziwne, że po razie tylko - zwykle jest to atak zmasowany
)
ale - gryz był ok godziny 14 tej, ok 17tej już czułam, ze cos jest nie tak, ok 21 "chodziłam po ścianach" z bólu, ok 3 w nocy mąż zawiózł mnie na SOR a tam - na wejściu zastrzyk przeciwbólowy na wizus lekarza (demerol - "ciut" bolało), następnie próba oglądu ręki - mało udana, obrzęk od czubków palców do połowy kości przedramienia ze zmianą koloru na delikatny fiolet, wpisanie Kiri i mnie do księgi "zakaźnych", zgłoszenie Kiri do Sanepidu i oświadczenie, że jeśli coś pójdzie "nie tak" to panna idzie na obserwację,
a potem "tylko" - jazda poczatkowo 3 razy dziennie na wizytę do gabinetu lekarza, opier .... od koleżanki - mój rodzinny, i tak 2 tygodnie
o antybiotykach - kombinacja, przciwbólowych w zastrzykach i doustnie, czy opatrunkach itd nie mówię, bo to samo przez się jasne
a Kiri ....
cóż, to mała (2,5 kg), kompaktowa, czarna i złotooka, wysokopienna persica, która jest przekonana o swojej lwiej naturze i wciąż ją okazuje
każdy, kto w związku z tym powie, że jestem szurnięta - ma rację
ale nie dziwię się też, że Kiri wylądowała na ulicy - ktoś, kto nie wie jak ją obsłużyć potencjalnie ląduje w szpitalu (ja miałam fuksa - uprosiłam i znałam lekarza dyżurnego)