» Pon paź 20, 2014 20:22
Re: Rybnik, działki, wyrzucona kotka+miot 5-2 skradziono, 1
Mam klatkę, duży kennel, ale małe przez pręty przelezie. Rodzice maja tak "wielką" łazienkę, że klatka się tam nie zmieści. Zresztą moi rodzice są starszej daty, uważają, że jak samo łazi to se ma samo radzić, wychowywali się na wsi wśród kotów, psów, krów, koni, królików, kaczek, kur, świnek i innych takich, więc i tak niesamowite, że ich podejście ewoluowało i pojechał z małą do weta, ale do domu nie weźmie i nie to, że nie uznaje kotów w domu, bo mają jednego, 10-letniego kota cukrzyka, któremu codziennie robią zastrzyki z insuliny (długa historia). Zwyczajnie nie, bo nie i ja nawet nie próbuję z nim dyskutować. Dorosła jestem, mam swoją rodzinę, ale myślę, że gdybym nadto mu narzucała swoje zdanie to jeszcze teraz prze głowę dostanę. Ten typ tak ma. Próbowałam moją siostrę namówić, mogłaby, warunki ma i ostatnio stracili kotka, ale nie i już. Pokłóciłam się nią i tyle. Nie mam kogo poprosić. Do tego wszystkiego to maleńkie jest za maleńkie żeby od mamy odstawić, tak źle i tak niedobrze. Dziś i tak już nic nie wymyślę, jutro zobaczę. Mam tylko nadzieję, że Gadułka przetrzyma noc.