Jesteśmy w komplecie.
Po dzisiejszym dniu już wiem, że trzeba małej dawać jedzonko częściej w mniejszych porcjach, bo zostawienie większej ilości w misce kończy się wyrzuceniem tego po kilku godzinach. Po południu Opieńka zaczęła zajadać Conva mięsnego i jak na razie dobrze jej wchodzi. Staram się ją maksymalnie wzmocnić.
Porozmawiałam sobie dzisiaj z wetami i wiem, że największym zagrożeniem byłby ropień opłucnej, tego się najbardziej obawiają. Odstawiłam kroplówki i antybiotyk dożylny, w to miejsce kicia dostaje nowy antybiotyk dopyszczny i do tego dosyć bolesny podskórny. Są też leki ułatwiające oddychanie i odksztuszanie.
Na razie siuśki wciąż lądują w kuwecie z pelletem, qupolka jeszcze nie było.
Opieńka zaczyna mruczeć i udeptywać jak tylko uchylam drzwi od łazienki, nawet nie muszę wchodzić, a najszczęśliwsza jest na kolanach, gdy ją głaszczę i tulę. Za każdym razem jak wychodzę, ona popłakuje
Mówię jej, że ma już dom i ludzia i że nie musi się bać, ale muszę zostawiać ja tam w łazience samą i wtedy znów pewnie nie wie co będzie dalej. Może za kilka dni nabierze pewności i się uspokoi.
Bardzo się boję czy wszystko będzie dobrze i uda mi się zrobić wszystko, żeby postawić ją na łapki.
Tak bardzo chciałabym jej pomóc
To kolejny kot kradnący serce.