Moja znajoma (dość oddalona geograficznie) właśnie dała mi znać, że zgarnęła kota z przetrąconą szczęką. Rudy, chudy, odwodniony, zapchlony, ropa z oczu i buzi. Sam pije, ale nie je, nie daje się dotknąć na pyszczku więc karmienie przymusowe odpada. Tkliwe nerki i wątroba (trudno się dziwić). Powiedziałam, żeby spróbowała zblendować karmę kocią z gorącą wodą i tak mu podać - skoro pije, może uda mu się wychłeptać taką "zupkę". Zdobyła kroplówkę więc postara się podać podskórnie po trochu, ale nie wiadomo czy to coś da. Dziś nie ma szans na weta w miejscowości gdzie jest, nie ma też pieniędzy ani na jazdy, ani na weta za bardzo też. Generalnie - o ile kot przeżyje - to będzie miała problem z wykarmieniem, leczeniem, ogłaszaniem. Wyda chętnie, bo nie ma na swoje zwierzaki za dużo a co dopiero na kolejnego kota. Pomocy, pomysłów, cokolwiek
PS. W takim stanie jak jest obecnie jej zaprzyjaźniony wet sugerowałby uśpienie - bo u niej ani pieniędzy, ani możliwości leczenia czegoś takiego nie ma. No i w tej chwili na 90% kot nie przeżyłby operacji.